ODWIEDZAJCIE 1D-ONE-STEP-TO-HELL.BLOGSPOT.COM

CZYLI MÓJ KOLEJNY BLOG Z OPOWIADANIEM O 1D!

ZAPRASZAM! ♥

czwartek, 6 grudnia 2012

"Meet&Greet" - ONE-SHOT

16. rozdział został dodany 2.12 (niedziela), szukajcie w archiwum.
btw, nikogo nie obrażam, wszystko na potrzeby tekstu.
________
- Mam dla ciebie urodzinową niespodziankę! - krzyknęła moja przyjaciółka, kiedy tylko przekroczyła próg mojego pokoju.

 - Co to takiego? - zapytałam z entuzjazmem. Urodziny miałam jutro, ale to nie znaczy, że pogardzę prezentem, który otrzymam dzień wcześniej.
 - Coś, co bardzo ci się spodoba... - Tak! Tylko żeby to nie był jakiś kubek, bo zabiję. Kubków to ja mam już... po dziurki w nosie.
 - 2 bilety na jutrzejszy koncert w Londynie! - oznajmiła i zaczęła wyciągać jakąś kopertę z torebki. Pozostało pytanie: czyj to koncert? Skoro obie miałyśmy n niego iść (innej opcji nie widzę), a ona tak się tym jara... O NIE.
 - Juls, przecież my słuchamy całkiem innej muzyki. Czyj to koncert? - zapytałam podejrzliwie.
 - Uhm... One Direction... - już miałam coś powiedzieć, ale nie dała mi dojść do głosu. - Meg, nie udawaj, że ich nie lubisz. Widziałam ich piosenki w twoim telefonie. W dodatku bilety są już kupione. Mam nawet wejściówki dla VIP-ów... - przewróciłam oczami. Miałam ich JEDNĄ piosenkę, w dodatku cover, więc już nic nie rozumiem. Z uwagi na Julię, nie mówiłam na nich nic złego, bo ona ich ubóstwia, ale gdybym mogła, to miałabym wiele do powiedzenia.
 - No proszę, zrób to dla mnie... - zaczęła mnie prosić. Dobra, wiem, że to jej wielkie marzenie, żeby zobaczyć piątkę tych oszołomów, więc zgoda.
 - Ostatni raz tak się dla ciebie poświęcam. - rzuciła się na mnie i zaczęła przytulać. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle.

***
Następnego dnia, 15:30, Londyn

Koncert miał zacząć się za godzinę, a my stałyśmy w korku. Całe szczęście, że już nie siedziałyśmy w pociągu. Miałyśmy 5 godzin jazdy za sobą, więc londyńska taksówka to nic.

Przed wejściem było mnóstwo dziewczyn z plakatami i kolorowymi koszulkami. Doprawdy, to żałosne. Nie pasuję to z moimi czarnymi ubraniami, glanami i mocnym makijażem. Specjalnie się tak ubrałam, żeby żadnemu z tych słitaśnych chłopaczków nie przyszło do głowy się do mnie odezwać. Przedarłyśmy się przez tłum, aż pod samą scenę. Po jakimś czasie koncert się zaczął. Było głośno i duszno, te wariatki darły się jak opętane i ciągle na mnie napierały. Wiele z nich nawet płakało. No to to nie jest normalne. Do tego jeszcze oni... Ubrani w rurki i urocze koszulki, z tymi swoimi nażelowanymi fryzurami. I to mają być faceci? A to ich zawodzenie, błędnie nazywane śpiewaniem, to już w ogóle jakiś żart.

Skończyli po 3 godzinach. Widziałam, że od czasu do czasu się na mnie patrzyli. Ta, ciekawe, co mogli myśleć? Przyszła taka z mordem w oczach, ma miejsce w VIPach, a bardziej interesuje ją jej telefon. Najgorsze jest to, że jeszcze muszę iść za kulisy, bo Julia nie da mi żyć. Zaciągnęła mnie do jakiegoś pomieszczenia i ustawiłyśmy się w kolejce. Fajnie wchodzę w dorosłość, 18 lat, a ja czekam na autograf od jakże cudownych gwiazdeczek. Wreszcie nadeszła nasze kolej. Super, aż zgubiłam buty z tej radości. Podeszłyśmy do stołu, gdzie siedzieli ci debile. Z bliska byli jeszcze brzydsi niż na zdjęciach, którymi bombardowała mnie Juls. Tylko wziąć maczugę, walnąć ich w te ryje, a potem wrzucić do studni. Wyciągnęłam kartkę na autografy. W końcu będę mogła je sprzedać, kasa zawsze się przyda.
 - Hej, co tam? - rzucił Liam (przeklinam się za to, że znam ich imiona), podpisując się.
 - Będzie lepiej, kiedy stąd wyjdę. - odpowiedziałam chłodnym tonem, a on się zaśmiał, myśląc, że to żart. Kretyn. Przesunęłam się w bok. Farbowana Barbie, łuhuh.
 - Widziałem cię ze sceny... Nie bawiłaś dobrze na naszym koncercie?
 - Nie, no co ty, zdawało ci się. - odetchnęła z ulgą, a wtedy ja dodałam - Bawiłam się FATALNIE. - uśmiech zszedł mu z twarzy i popatrzył na mnie podejrzliwie, ale ja podchodziłam już do tego turka- Zayna.
 - Nie lubisz nas. - powiedział tylko, ale dał mi swój autograf.
 - Jesteś mądrzejszy niż na to wyglądasz. - uśmiechnęłam się sztucznie i odeszłam. Teraz Louis.
 - Co robiłaś na tym koncercie, skoro nas nie lubisz? - zapytał.
 - Pisałam SMS-y?
 - Nie, chodzi mi o to: po co tu przyszłaś? - czyżby się zirytował? Nie moja wina, że nie umie precyzować pytań.
 - Obchodzę swoją osiemnastkę.
 - Ooo, wszystkiego najlepszego! - wstał mi mnie przytulił. Zesztywniałam.
 - Nigdy. Więcej. Mnie. Nie. Dotykaj. - powiedziałam, na co on natychmiast mnie puścił. Teraz został mi już tylko mój ulubieniec - Haaarry. Jego najbardziej nie lubię. Wziął ode mnie kartkę, "przypadkowo" dotykając przy tym moją dłoń. Popatrzył na mnie "zalotnie" (czyli jakby usiadł na kaktusie) i wyszczerzył się. Miałam ochotę dać mu w ryj.
 - Twój tata musi być złodziejem. - uniosłam tylko brwi. - Bo ukradł wszystkie gwiazdy i zamknął je w twoich oczach. - o błagam.
 - A twój tata musi być piekarzem. - zaczęłam.
 - Czemu..? - zapytał ostrożnie, oddając mi kartkę.
 - Bo upiekł takiego suchara. - trafiony- zatopiony! Zostawiłam go z osłupiałą miną i wyszłam, trzaskając drzwiami.
Fajne urodziny, nie ma co.
______
Macie prezencik na Mikołajki, hoł hoł hoł.

Pozdrawiam osoby, które zaznaczyły, żebym nie dodawała jednoparta. Upsik, dodałam. Co teraz?
Taaaa... Pewnie i tak będzie mało komentarzy, bo po co odwdzięczać się Ivy za to, że się motywuje i dodaje to dla Was. Jakoś to przeżyję.

A normalnych notek na blogu nie będę dodawać częściej, bo nie mam czasu. Albo wybaczycie i będziecie czekać, albo żegnam, nikt nie zmusza Was do czytania.
+ macie focie, czujcie magię świąt.


PS. Sorry, że jestem taka marudna i chamska, ale jestem chora po raz milionowy w tym roku szkolnym i jeszcze szkoła mnie ostatecznie dobija i.. wgl. Co Wam się będę żalić.

7 komentarzy:

  1. aah te sucharyy XD
    zwłaszcza jak je opowiadasz w prawie pustym autobusie, ty mnie niszczysz psychicznie xDD
    ey to daj te kolejne opo co też było do wyboru ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ni przejmuj się, ja też jestem chora, a na dodatek wczoraj byłam dentysty i w przyszłym tygodniu też muszę iść i w następnym, i w następniejszym, i w jeszcze następniejszym... dobra nie ważne.
    Normalnie rozwaliłaś mnie tym tekstem o piekarzu xD Zajebist! Ja to bym sie dopiero wkurzyła, jakby ktoś rzucił do mnie takim sucharem co Harry do niej xD Przecież to było żałosne :)
    Ogólnie cały One Shot bardzo fajny. Dodaj jeszcze kiedyś coś w tym stylu :3

    http://please-help-me-i-love-you.blogspot.com/
    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na razie nie zachorowałam w tym roku szkolny, ale choroba idzie wielkimi krokami, bo kicham:(
    Świetnie piszesz ;p
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsza akcja co dał Louis spoko spoko xDD.Tyy.Jak WIESZ KTO zaprosi mnie na randke też sie za EMO przebiore ! xDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nietypowe zakończenie, nie ma co :)
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  6. BARDZO FAJNY ROZDZIAL :) ZAPRASZAM DO SIEBIE JESLI MASZ OCHOTE http://ifindyourlips.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha biedni chłopacy ;d przyznam się, uśmiałam się :D Pisz więcej taki one-shotów :D Pozdrawiam,Gosia ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcenie swojego niezwykle cennego czasu na przeczytanie moich wypocin i zostawienie komentarza. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo uszczęśliwiają mnie nawet krótkie słowa i opinie. MASSIVE THANKS ♥