ODWIEDZAJCIE 1D-ONE-STEP-TO-HELL.BLOGSPOT.COM

CZYLI MÓJ KOLEJNY BLOG Z OPOWIADANIEM O 1D!

ZAPRASZAM! ♥

niedziela, 24 lutego 2013

Chapter 22

Kiedy weszliśmy do salonu, okazało się, że byliśmy ostatni, a wszyscy siedzieli już zniecierpliwieni. Wcisnęłam się na kanapę między Harrym a Louisem, a Niall usadowił się na fotelu, skąd miał lepszy dostęp do przekąsek (zwęglonego popcornu... chłopcy się postarali). Liam siedział z Dan (żeby tak jeszcze interesował ich film..), a Zayn z Maddie okupowali drugi fotel. Horror wybierał Harry; patrzył na mnie z cwaniackim uśmieszkiem, jakby myślał, że będę się bać. Niedoczekanie, horrorów się nie boję (w trakcie oglądania, później to co innego). Na dzisiaj były przewidziane 3 filmy. Akcja rozkręcała się powoli, a ja z nudów zaczęłam zgadywać, co się stanie.
 - Zaraz wpadnie do rowu. - po chwili bohaterka leżała już w dole. - A teraz przyjdzie jakiś koleś z dziwnym narzędziem. - i faktycznie po paru sekundach wyłonił się z mgły drwal z piła mechaniczną.
 - To nie fair, oglądałaś to! - krzyknął oskarżycielsko Harry.
 - Nie, po prostu mam mózg i zdarza mi się go czasem używać. - odpowiedziałam, po czym zostaliśmy grzecznie uciszeni (o ile grzecznym można nazwać rozkaz: "Zamknąć jadaczki, plotkary!") przez Louisa. Wytrzymałam bez komentarza do końca filmu i pół następnego. Wtedy Liam i Danielle poszli spać (to oficjalna wersja, ale ja wiem, że Liam za chwilę po prostu by się popłakał ze strachu, więc potrzebował pocieszenia). Zayn i Maddison przysypiali w kurczowym uścisku (uroczy widok, szkoda, że oboje chrapali).
 - Patrzcie, teraz z szafy wypadną zakrwawione zwłoki. - oznajmiłam, a kiedy trup wylądował na ziemi, zaczęłam się śmiać. Wtedy dostałam w twarz popcornem.
 - Ej, nie po oczach! - ostrzegłam Nialla.
 - Dobra. - rzucił jeszcze raz, tym razem trafiając w moje ramię.
 - Naprawdę się nie boisz? - zapytał Harry ze zdziwieniem, zabierając rzucony przez kolegę popcorn.
 - Nie. - pokręciłam głową. Skupiłam się na oglądaniu (mimo że Harry miał niepokojący wyraz twarzy, jakby go coś bolało. Albo ciężko nad czymś myślał). Kiedy skończył się drugi film, Louis usypiał z głową (ciężką i kanciastą) na moich kolanach, a Harry pozostawał przytomny i ciągle sprawdzał, czy się nie boję, a Niall kończył jeść, patrząc na ekran przytępionym wzrokiem. Ostatni film był chyba najsłabszy i najnudniejszy, w połowie mało nie zasnęłam (moja głowa robiła się coraz cięższa i z każdą chwilą była coraz bliżej ramienia Harry'ego). Kiedy kolejny raz poczułam na twarzy koszulę kolegi, stwierdziłam, że pora iść spać. Było grupo po 2. w nocy, a w pokoju zostałam tylko ja i Harry oraz nadal śpiący Louis. Zgodnie (pomijając marudzenie Lou) rozeszliśmy się do swoich pokoi. Ciemność trochę zaczęła mnie przerażać, wolałam też nie zbliżać się do okna (to przez tego drwala z piłą mechaniczną). Oczywiście nie panikowałam, ale ostrożności nigdy za wiele. Szybko przygotowałam się do snu, zgasiłam światło, w tempie gnającej gazeli wróciłam do łóżka i zasnęłam.


Gdy rano się obudziłam, słońce już dawno było na horyzoncie. Niemożliwe, bym po raz kolejny zaspała, przecież miałam nastawione 2 budziki. Wzięłam telefon do reki. Było po 11., a oba alarmy były wyciszone. Na szafce spostrzegłam jakąś kartkę.


Najlepsza, najukochańsza,najdroższa przyjaciółko, Victorio! - zaczyna się ciekawie. Pewnie coś chcą. - Nie chcieliśmy się budzić, więc wyłączyłem twoje budziki. - sprawa wyjaśniona. - Rano zadzwonili z telewizji i powiedzieli, że nasz jutrzejszy wywiad został przeniesiony na dzisiaj, więc musieliśmy czym prędzej jechać do studia. Emisja ma się odbyć o 12. na kanale 5, lecimy na żywo. Jakbyś chciała, to wiesz, co robić.
xoxo Hazza
PS Nadal nie wierzę, że te horrory cię nie przeraziły; ja nie mogłam dzisiaj spać przez większość nocy. Ale shh, nie mów chłopakom ;)
Dlaczego Harry tak się spoufala? To chyba nie jest normalne. Pewnie prędzej czy później się dowiem...
Ubrałam się i zrobiłam szybkie śniadanie, po czym włączyłam telewizor. Była punktualnie 12, więc tan ich wywiad zaraz miał się zacząć. 

Na początku mówili o swojej nowej trasie, która miała się zacząć za miesiąc; później o paru innych rzeczach związanych z ich karierą: o nowych piosenkach, teledyskach, płytach i tym podobnych.
 - A teraz pytanie, na które z pewnością czekają wszystkie wasze wielbicielki. - zaczął prowadzący. - Którzy z was mają dziewczyny, a którzy są do wzięcia? - zapytał. - Dobra, zajęci ręka w górę. - zgłosił się tylko Liam. - A teraz single. - pozostali podnieśli ręce (to była jakaś trzecia opcja, że koleś o to pytał..?), Zayn trochę się wahał.
 - Macie kogoś na oku? - dociekał prowadzący. Wydawało mi się to trochę nie na miejscu, przecież to ingerencja w ich życie prywatne, nawet jeśli są sławni.
 - Nie spieszy mi się. - odpowiedział Louis z uśmiechem.
 - Póki co skupiam się na śpiewaniu. - oznajmił Harry.
 - Ekhm, nie? - wydukał Niall w formie pytania.
 - Nas pytasz? - widać prowadzący wychwycił jego niezdecydowanie. Niall powinien brać lekcje aktorstwa (chociażby ode mnie), a tak teraz musi jakoś wybrnąć.
 - Nie, po prostu sam nie wiem... - odpowiedział cicho.
 - O, czyli jednak ktoś jest? Kto to? Znamy ją? Jest sławna? Długo się znacie? Może to jest on a nie ona? - chłopak aż skurczył się wewnętrznie pod naporem pytań. 
 - Nialler nic więcej nie zdradzi. - na pomoc przyszedł mu Zayn. Dziennikarz na chwilę się zasępił, ale zaraz odzyskał rezon.
 - W takim razie pozostaje mi życzyć szczęścia. - tak, mi też. Wcale nie jestem smutna, ani nic. No skąd. - A ty Zayn? Masz kogoś na oku? 
 - Tak, ale szczegółów nie zdradzę. - oznajmił szybko.
 - To skoro jesteśmy już przy dziewczynach. Powiecie nam kim ona jest? - na ekranie pokazało się moje zdjęcie. Chłopcy byli chyba tak samo zaskoczeni jak ja. Pewnie nie uzgodnili wersji dla dziennikarzy.
 - To... dobra przyjaciółka zespołu. - zaczął Niall. Przyjaciółka. Tylko lub aż. 
 - Właśnie. Znaliśmy się jeszcze przed X-factorem. - powiedział Zayn.
 - To znaczy: Louis ją znał. - poprawił go szybko Liam.
 - Znałem? - zapytał Lou, ale Liam skarcił go spojrzeniem.
 - Tak, to stara przyjaciółka Louisa, która teraz przyjechała go odwiedzić i przy okazji lepiej się poznaliśmy. - dodał Harry. Prowadzący miał nawiedzioną minę, bo chyba oczekiwał jakiegoś skandalu (na przykład: dziewczyna z ulicy, w wyniku dziwnych zdarzeń i wypadków znalazła się w Londynie, teraz u nich pracuje, żeby móc u nich mieszkać, a przy okazji się z nimi zakumplowała). Dziennikarz popatrzył na zegarek i oznajmił, że czas antenowy się kończy. Poprosił chłopaków o zaśpiewanie jednej piosenki na koniec, a potem się pożegnali.

Żeby zająć myśli, poszłam przygotować obiad. Chłopcy wrócili, ponarzekali na prowadzącego wywiad i zajęli się swoimi sprawami (czyli robili rozróbę w salonie). Po kolacji Harry nagle oznajmił, że czegoś zapomniał ze studia i musi tam jechać natychmiast. Zabrał ze sobą wszystkich chłopaków, oprócz Nialla, którzy podobno źle się poczuł i poszedł spać. Pół godziny po ich wyjeździe w domu zrobiło się całkowicie ciemno, jakby ktoś odłączył prąd...
_________
Guten Abend xD
szpanuję niemieckim, kujon i szwab, mwahhah xD
Trochę wali mi na dekiel, ale co tam.
Jak rozdział? Strasznie dużo dialogów, nie lubię tak T^T No i taka sieczka, zauważyłam, że mam okropny problem, bo już w tym rozdziale miałam zacząć wprowadzać mój ukochany wątek, ale potem wpadł mi do głowy jeden pomysł (ten co będzie w następnym odcinku na początku), a później jeszcze ten wywiad... No cóż, przynajmniej blog będzie dłużej trwać.
Za dużo gadam...
To tak, dziękuję za polecenie mojego bloga ♥ poziomki wbijajcie tutaj >>> show-me-the-lovee.blogspot.com <<<

I baaaardzo Was proszę, komentujcie, bo teraz pracuję nad dwoma blogami i strasznie potrzebuję jakiegoś kopa. A trochę smuci mnie fakt, że jest tyle wejść, 45 obserwatorów, a liczba komentarzy ledwo przekracza 10 (dobre i to,  no ale.. ;) ). Jak i również dziękuję tym, którzy komentują i wywołują wyszczerz na moim ryju xD

PIS JOŁ <3

next: 9-10.03  

czwartek, 7 lutego 2013

Chapter 21

Kiedy tylko się obudziłam, poczułam, że coś mnie przygniata. Dosyć mocno. Lekko uchyliłam powieki, żeby rozeznać się w sytuacji. Ktoś leżał w poprzek mnie, na moich brzuchu i z twarzą zwisającą poza krawędź łóżka. Nie wiem, który kloc ośmielił się naruszyć moją strefę prywatną i zdegradować mnie do poziomu poduszki, ale nie mam zamiaru okazywać litości. Zastanawiające, że w nocy nie poczułam, jak ten osobnik bezczelnie się na mnie położył. Przynajmniej nie miałam kaca (jestem Polką, 5 drinków to dla mnie nic), jedyny plus. Spróbowałam się ruszyć, ale próba się nie powiodła. Zebrałam się w sobie i jakimś cudem udało mi się zepchnąć chłopaka na podłogę. Wylądował z głośnym łoskotem, ale się nie obudził. Zaczął chrapać, jak zepsuty traktor, z twarzą skierowaną w stronę dywanu. Byłam już prawie pewna, że wiem, kto to, ale podniosłam dla pewności jego głowę ze włosy (jestem okrutna i nie mam skrupułów, wiem). Oczywiście- Louis, któż by inny. "Odłożyłam" jego twarz na miejsce (chciałam ją po prostu upuścić, ale to by było zbyt brutalne, zwłaszcza, że Lou był kimś w rodzaju mojego przyjaciela) i oparłam się pokusie dorysowania mu wąsów markerem. Zamiast tego przebrałam się w przywiezione rzeczy (jestem z siebie dumna, zapakowałam do torby dżinsy i T-shirt) i poszłam do kuchni. Było wcześnie rano, więc nie spodziewałam się tam nikogo zastać. Nalałam sobie soku do szklanki (wczoraj pani Styles kazała nam czuć się jak u siebie, ale mimo to dziwnie się czułam) i skierowałam się do stołu. Wcześniej nie zauważyłam, że siedział tam Zayn. No, może nie tyle "siedział", co spał z opuszczoną głową. Postanowiłam posiedzieć i pogapić się na niego. Może zrobi coś niekonwencjalnego, albo powie jakąś ciekawą sentencję, która dzięki mnie stanie się mottem życiowym wielu ludzi? Nie takie rzeczy się zdarzały.

Po godzinie stwierdziłam, że powinniśmy się już zbierać do wyjazdu, a jeszcze nikt nie wstał. Zayna obudziłam jako pierwszego, chociaż jego kumple mieliby niezły ubaw, gdyby zobaczyli, że "lekko" się opluł, przy spaniu (tylko na tyle go stać, niestety). Dałam mu jeszcze szklankę wody (kacyk męczy...) i poszłam szukać reszty. W korytarzu minęłam się z panią Styles, która powiedziała, że zaraz zrobi nam śniadanie.


Całą drogę powrotną myślałam o przyszłości... O tym jak powiedzieć chłopakom, że mam zamiar jak najszybciej się wyprowadzić, znaleźć pracę i oddać im całą kasę. Naprawdę nie czułam się dobrze z myślą, że oni za mnie płacą. Mogą być sobie sławni i nawet spać na forsie, ale ja mam swój honor. Nie byłam nawet pewna, czy pozostanie w Anglii to dobry pomysł. Przecież Polska to moja ojczyzna, tam mam dom i rodzinę... Chłopaków i Maddie znam bardzo krótko. Owszem, dogadujemy się i bardzo ich lubię (jednego za bardzo), ale przecież oni pewnie wyjadą w trasę i o mnie zapomną, a Maddison szybko znajdzie nowych znajomych na studiach. Jeszcze gorzej będzie, jak się okaże, że gazety wymyśliły sobie o mnie jakieś plotki i wyszłam na jakąś naciągarę. To będzie pierwsze, co zrobię, gdy wrócimy - sprawdzę co piszą w internecie (w ostatnim czasie wcale nie używałam komputera). Poczułam, że ktoś dźga mnie łokciem w bok.
 - Jesteśmy. - powiedział Harry pogodnym tonem. Wysiadłam z samochodu. Dopiero wtedy zorientowałam się, że nie mam torby. Podeszłam do Harry'ego.
 - Um, chyba zostawiłam torbę w twoim domu... - oznajmiłam. Ten tylko wskazał głową coś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Niall idzie w naszym kierunku, szczerząc się i... wymachując moją torbą.
 - Dziękuję. - powiedziałam z wdzięcznością, odbierając zgubę, kiedy już znalazł się obok nas.
 - Cóż za szczęście, że Nialler akurat zauważył twoją torbę, kiedy wychodził, nieprawdaż? - odezwał się Louis, który pojawił się znikąd. - Taki przypadek...
 - Sam mi ją wcisnąłeś do rąk w samochodzie. - sprostował Niall, patrząc dziwnie na przyjaciela. Ten tylko uderzył się dłonią w czoło.
 - Jesteś kretynem. - stwierdził i odmaszerował do domu. Blondyn tylko wzruszył ramionami i odszedł, a kiedy oboje zniknęli, popatrzyłam na resztę (nawet nie wiedziałam, skąd i kiedy przyszli, ale byłam pewna, że wszystko słyszeli) i w jednej chili zaczęliśmy się śmiać. Chyba nikt nic nie rozumiał z tej sytuacji, ale to nie było przeszkodą. Maddie i Danielle tez z nami były, bo chłopcy mieli za mało wrażeń i wymyślili noc horrorów, na który one również były zaproszone. 


Po obiedzie (czyli zamówionej pizzy) chłopcy zajęli się swoimi sprawami (grali w Fifę, albo dopingowali grających), a dziewczyny zaczęły rozmawiać. W tym czasie ja postanowiłam sprawdzić portale plotkarskie. Trochę monotonne zajęcie, ale musiałam wiedzieć.
W ciągu tych kilku tygodni rzadko pokazywałam się w towarzystwie chłopców. Oni byli zajęci sprawami show-biznesu, a ja jakoś nie lubiłam wypadów do monopolowego po zakupy na kilka kolejnych dni (dawałam Liamowi listę i razem z którymś z kolegów kupowali co trzeba). Oczywiście jakieś plotki ze mną w roli głównej były. Raz twierdzili, że jestem zaginioną siostrą Louisa, później, że wzięłam ślub z Harrym, prześladowałam chłopaków, szantażowałam ich, albo byłam ich nowym managerem (nawet nie zastanowiło ich, że mogę być za młoda). Na szczęście nie wiedzieli, jak mam na imię, chociaż pojawiały się opcje Elizabeth, Grace i Lucy. Ktoś słyszał też mój akcent i wszystkie portale zgodnie twierdziły, że jestem z Rosji lub Czech. Widać wiedzą o mnie więcej niż ja sama.

Korzystając z okazji, sprawdziłam jeszcze oferty pracy. Nie uzgadniałam z Maddie, kiedy mamy się wprowadzić, ale musiałam mieć kilka pierwszych rat z góry. Znalazłam jedną ciekawą propozycję - stanie na kasie w jakiejś księgarni. Było niedaleko i dobrze płacili, więc nie czekając na większą zachętę, wysłałam email z potrzebnymi danymi.
 - Co robisz? - usłyszałam czyjś głos za sobą. Serce mi przyspieszyło, nie wiem, czy to dlatego, ze mnie wystraszył, czy to dlatego, no... że to on.
 - Przeglądałam oferty pracy... - zaczęłam. Nie tak wyobrażałam sobie poinformowanie któregokolwiek z chłopaków o moich niedalekich planach.
 - Po co? - zapytał zdziwiony Niall. Nie miałam pojęcia, jak mu to wyjaśnić, więc postanowiłam nie owijać w bawełnę.
 - Przecież nie będę u was wiecznie mieszkać. Jestem wam strasznie wdzięczna za pomoc, zwłaszcza tobie - chciał coś powiedzieć, mimo to mówiłam dalej - ale tak nie można. Wy niedługo pewnie będziecie mieć jakąś trasę, a ja zaczynam studia... - przerwałam, bo chłopak patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami.
 - Ale chyba będziemy się widywać, prawda? - zapytał niepewnie. Zdaje mi się, czy on naprawdę się tym martwił?
 - Jeśli tylko będziecie chcieli to oczywiście. - odpowiedziałam neutralnym tonem. Jednak nie jestem taka zła w ukrywaniu emocji. Zwłaszcza jeśli jest to chora i nieuzasadniona do końca radość. 
 - To kiedy chcesz nas opuścić? Bo jak coś, to wiesz, my cię nie wyganiamy. - Nie mogę zacząć szczerzyć się jak psychol, bo go odstraszę. Postanowiłam zmienić temat.
 - Właściwie po co tu przyszedłeś? - dyskretne zagranie, pewnie się nawet nie zorientował.
 - W sumie to... Liam zaszył się w pokoju z Dan, Zayn uczy Maddie grać w Fifę, a Hazza z Lou przygotowują jedzenie na noc horrorów. Więc przyszedłem sprawdzić, co u ciebie. - uśmiechnął się. - I miałem ci powiedzieć, żebyś zeszła zaraz na dół, bo chłopaki chcą włączać pierwszy film, jak tylko zrobią przekąski.
 - Dobra, daj mi 5 minut i zaraz zejdę. - powiedziałam, po czym wyłączyłam komputer.
 - Spoko, poczekam. - zaoferował się Niall. Dobra, on mnie kiedyś wykończy. Zebrałam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki, wziąć szybki prysznic i przebrać się w piżamę. Kiedy wyszłam, chłopak nadal siedział w pokoju. Razem zeszliśmy do salonu, gdzie wszystko i wszyscy byli już gotowi do oglądania filmów...
_________
Aye.
Kocham Was, dlatego rozdział jest 2 dni wcześniej i dłuższy o całe 3 strony A5. Korzystam z końcówki ferii. Może w podziękowaniu jakieś komentarze? Ja się nie obrażę xD

Dedyk dla Baśku, za wszystko ^-^

Dobra, co myślicie o rozdziale? Miałam zakończyć w momencie, kiedy weszli do domu, ale co tam, mało się działo, więc dałam więcej. A w następnym rozdziale wreszcie rozkręcę wątek, na który czekam praktycznie od początku, mwahaha :D
Aha, po prawej na górze macie ankietę, to ten, ja nie zabraniam klikać xD

Baj baj ;)

next: 23-24.02