ODWIEDZAJCIE 1D-ONE-STEP-TO-HELL.BLOGSPOT.COM

CZYLI MÓJ KOLEJNY BLOG Z OPOWIADANIEM O 1D!

ZAPRASZAM! ♥

niedziela, 21 kwietnia 2013

Chapter 26

Z niecierpliwością odliczałam czas do końca zmiany. Godzinę przed zamknięciem sklepu zaczęłam się już zbierać, żeby później nie tracić cennych sekund (klientów już i tak nie było). Podczas pakowania ostatnich rzeczy do torebki, usłyszałam dzwonek oznajmiający, że ktoś przyszedł (a jednak!). Wyszłam z zaplecza. 
 - Dzień dobry, w czym mogę... - zaczęłam, ale urwałam w połowie zdania, bo nowym klientem okazał się być Niall. - Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona, mimowolnie się uśmiechając.
 - Ciebie też miło widzieć, Mickey. - odpowiedział wesołym tonem. - Już nie mogłem wytrzymać w domu, więc pomyślałem, że wpadnę i zobaczę miejsce, w którym pracujesz. - zaczął się rozglądać i sprawdzać okładki książek (przy okazji prawie przewrócił cały regał).

Kiedy zegar wybił godzinę 19., byłam oficjalnie wolna. Szybko zabrałam torebkę i zamknęłam księgarnię. Szliśmy niezbyt szybkim tempem, rozmawiając i ciesząc się lenia pogodą. Niall prowadził mnie około 15 minut w to swoje "niezwykle urokliwe miejsce". Gdy dotarliśmy do odpowiedniego budynku, zauważyłam, że wszyscy czekali już pod wejściem. Maddison i Danielle zaciągnęły się powietrzem (niczym wiekowy palacz marihuany), kiedy zauważyły, że idziemy z Niallem trzymając się za ręce, ale po chwili otrząsnęły się z szoku, zaczęły piszczeć i rzuciły się nam na szyje z gratulacjami. Chłopcy przywitali nas mniej entuzjastycznie, wytykając przy tym spóźnienie. Po chwili byliśmy już w środku. Specjalnym miejscem okazało się być Milkshake City. Naprawdę odpowiednie miejsce na świętowanie. Jednak dla mnie mogłaby to być nawet piwnica, krakersy i woda- liczył się sam fakt. Prawdę mówiąc, Milkshake City trochę mnie niepokoiło. Wszędzie było różowo, na ścianach wisiały obrazy celebrytów i najsławniejsze dzieła malarzy przerobione na krowy, a kelnerki miały na sobie łaciate uniformy i wrotki. Ktoś musiał mieć niezły problem z krowami, by stworzyć takie miejsce. Podjechała do nas jedna z kelnerek.
 - Witam w Milkshake City. Jestem Debbie i będę was dzisiaj obsługiwać. - oznajmiła. Podała nam menu. - Muuuuuuuusicie spróbować naszych nowych koktajli bananowych. - dodała. Zastanawiałam się, ile musieli jej płacić za muczenie na klientów. Zapisała nasze zamówienia i odjechała w stronę lady. Kiedy tylko znalazła się poza zasięgiem słuchu, Niall zaczął się śmiać, a po nim wszyscy po kolei głośno rżeli prawie przy tym płacząc (jakiś efekt domina). Spoważnieliśmy dopiero wtedy, gdy nasza mucząca kelnerka przyniosła zamówienia. Ledwo mogłam się powstrzymać od śmiechu, musiałam być już cała czerwona na twarzy. Zayn nie dał rady, ale zamaskował to kaszlem (cienias). Debbie wróciła na swoje miejsce, a my ponownie wybuchnęliśmy niepohamowanym chichotem. Uspokoiliśmy się na dobre w momencie, kiedy Nialler smutnym głosem oznajmił, że jego lody całkowicie się rozpuściły i musi jeść papkę. Z resztą u mnie nie było lepiej - "Rajska Wyspa" zamieniła się w Atlantydę i tylko kawałki owoców panicznie próbowały wydostać się na powierzchnię.
 - Za Vicky i Niallera. - zaczął Liam unosząc szklankę z sokiem. Wszyscy zrobili to samo. Posypały się kolejne życzenia, a później mogliśmy zająć się naszymi lodami. Podczas jedzenia chłopcy zachowywali się dosyć... głośno, a ja z dziewczynami próbowałam rozmawiać. Dokładniej- Maddie i Dan próbowały wyciągnąć ze mnie wszystkie szczegóły odnośnie Nialla. Dla siebie zachowałam momenty nieporozumienia, żeby niepotrzebnie nie komplikować całej sprawy. Musiałyśmy przerwać konwersację, bo chłopcy zaczęli rzucać w siebie nawzajem papierkami. Czekałam, aż w powietrze wyleci jedzenie. To by było ciekawe, chociaż niezbyt odpowiedzialne, w końcu to jedzenie. Ale Niall pewnie by na to nie pozwolił...
 - Przepraszam państwa. - przy naszym stoliku pojawił się wąsaty facecik w czarnym garniturze w białe łaty. Widziałam po minach chłopaków, że jego ubiór niezmiernie ich bawi, ale umieli się powstrzymać. Na razie. - Dostałem kilka skarg na wasze zachowanie i muszę prosić was o opuszczenie tego lokalu. - oznajmił poważnym tonem. Potulnie wyszliśmy z budynku, uprzednio przepraszając. Już nigdzie nie można się trochę pobawić (pomijając rzucanie przedmiotami. Chociaż może to wszystko przez to, że Harry trafił jakąś starszą panią kulką z serwetki...). Oczywiście cała sytuacja wywołała kolejne salwy śmiechu (chyba pobiliśmy rekord w ilości śmiechu). Ruszyliśmy przed siebie w dobrych nastrojach, nie przejmowaliśmy się niczym. Słońce już prawi zaszło i robiło się coraz chłodniej, ale na szczęście miałam na sobie ciepły sweter (przezorny zawsze ubezpieczony). Nie to co Maddie, która ubrała koszulkę na ramiączkach. Nawet kolorowa chusta jej nie pomagała, mimo to dziewczyna nic nie okazywała (twarda sztuka, ciekawe ile wytrzyma...). Danielle miała rękaw 3/4, ale szła tak blisko Liama, że nic więcej nie było jej potrzebne. Każde z nas zagłębiło się w jakąś dyskusję, przez co szliśmy w mniejszych grupkach. Nie wiem kiedy, Zayn podszedł do Maddison i założył jej na ramiona własną kurtkę. Po chwili rozmawiali w najlepsze, nie zwracając uwagi na otoczenie. Przekonałam się o tym dosłownie, kiedy parę minut później usłyszałam głośny dźwięk.
 - Oh, pani wybaczy. - powiedział Zayn. Zaraz po zderzeniu z latarnią. Wcale nie skupił się na tym, co zrobił. Cóż... Coś jest na rzeczy. Ale nie będę się w nic wtrącać, w końcu przyjdzie odpowiedni czas.

Odprowadziliśmy cała grupa najpierw Danielle, a później Maddie, po czym skierowaliśmy się do domu. Zaczęło docierać do mnie, że planowałam jutro przenieść większość rzeczy do mieszkania, które mam dzielić z Maddison. Teraz stało się to jeszcze trudniejsze. Jednak postanowiłam odłożyć myślenie o tym na później, a teraz cieszyć się miłym wieczorem...
___________
Elooo
Krótki, nudny i z poślizgiem.
Nie pozostaje mi nic więcej, jak tylko błagać o wybaczenie i zrozumienie.

Powodzenia dla wszystkich gimnazjalistów, którzy piszą od wtorku testy. Nie martwcie się, nie będzie tak źle. Nie ma się co stresować, nauczyciele wyolbrzymiają i straszą Was niepotrzebnie. Keep calm :D

Na koniec... SURPRISE (tak trochę w ramach przeprosin).
Dodałam prolog na mojego drugiego bloga.
Zapraszam:
>>>>> http://1d-one-step-to-hell.blogspot.com/ <<<<<


Adijos xx

next: 4-5.05 mejbi wcześniej.

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział i śmieszny. Czekam na następny ;** ♥♥
    ps. Dziękuję bardzo za informowanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaauuuuuuuaasaaaaaaaa suiiper;*
    Ja pisze-.- testy-.+

    OdpowiedzUsuń
  3. Elolooo! jeju, zabawnie ^^
    Tsaaa... jutro egzaminy (jupi!) -.- Ale po takim rozdziale to tylko uśmiech na twarzy ;P
    dzięki za ten rozdział i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czego chcesz ??? Rozdział jest bombowy :) << tak jak zawsze :)
    Pozdrowionka i do zobaczenia w piątek o 19.
    Truuuuuusia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ahaha a ja wiem ze Styles podrywał tego mohera, a nie ,,przez przypadek'' trafił ją kulką, to są końskie zaloty, tego nie ogarniesz xDD

    OdpowiedzUsuń
  6. JAK WYŻEJ XD

    Genialny, IM WAITING FOR NEXT,taki spokojny, ale pewnie następne to będzie jakaś bomba nuklearna i wgl xd

    idę poszerzać grono Twoich fanów :D
    True_Tiny

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, jak zwykle :) Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award. Więcej informacji tu: http://the-free-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcenie swojego niezwykle cennego czasu na przeczytanie moich wypocin i zostawienie komentarza. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo uszczęśliwiają mnie nawet krótkie słowa i opinie. MASSIVE THANKS ♥