ODWIEDZAJCIE 1D-ONE-STEP-TO-HELL.BLOGSPOT.COM

CZYLI MÓJ KOLEJNY BLOG Z OPOWIADANIEM O 1D!

ZAPRASZAM! ♥

czwartek, 9 maja 2013

Chapter 27

Obudziłam się z niepokojącym uczuciem, że zaraz coś się wydarzy. Po chwili przypomniałam sobie, że dzisiaj jest dzień, w którym się przeprowadzam. Wczoraj wieczorem tłumaczyłam Niallowi, dlaczego to jest konieczne, ale nie wydawał się zbyt przekonany. Stwierdziłam, że czas zamknąć ten rozdział w życiu i ruszyć dalej. Wyjść na prostą, zacząć coś nowego. Dobra, to przesada, przecież nie jadę do Chin, nie biorę ślubu, ani nie umieram. To nie jest koniec świata. Ubrałam się i poszłam do kuchni, by zrobić śniadanie. Później zamierzałam się spakować i pójść do pracy, tak żeby wieczorem wziąć tylko rzeczy i przenieść je do nowego domu. Plan wręcz doskonały.
Chłopcy byli strasznie pobudzeni przy jedzeniu (chociaż nic im nie dosypałam). Ciągle się śmiali i dokuczali sobie nawzajem. Kolejny szalony posiłek w domu One Direction. Czy też raczej- mój ostatni szalony posiłek w domu One Direction. Od kiedy ze mnie taka pesymistka? Pewnie nie raz wproszą się do mnie na obiad, bo sami ledwo umieją ugotować makaron. Tak, to pocieszająca myśl, będę się jej trzymać.


Pakowałam się krócej niż przypuszczałam; cały czas musiałam uważać na godzinę, żeby nie spóźnić się do pracy. Pakowałam ostatnie rzeczy, kiedy usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju.
 - A więc to tak. - odezwał się. - Ty serio masz zamiar nas zostawić. - powiedział Harry oskarżycielskim tonem. Przewróciłam oczami.
 - Harry. Tłumaczyłam to wczoraj Niallowi, więc to teraz powtórzę. - westchnęłam. - Wszystko, co dla mnie zrobiliście, było naprawdę miłe i do końca życia będę wam za to wdzięczna... Ale tak nie może być. I tak ta sytuacja jest wystarczająco dziwna. Jak to wygląda dla postronnego obserwatora? Dziewczyna z ulicy, która nie ma gdzie się podziać, bo została całkowicie wykiwana, nagle zostaje znaleziona przez członka jednego z najsławniejszych boysbandów na świecie. Piosenkarz postanawia wspaniałomyślnie ją przygarnąć, choć nic o niej nie wie i jej nie zna. Potem dziewczyna zaprzyjaźnia się ze wszystkimi, dostaje ubrania i pracę, aż w końcu związuje się z gościem, który ją znalazł. Takie rzeczy nie zdarzają się nawet w bajkach. - skończyłam swój monolog, a Harry milczał długą chwilę. Cisza dłużyła się w nieskończoność.
 - Ale będziemy się widywać, prawda? - wreszcie zapytał z nadzieją w głosie. Uśmiechnęłam się lekko.
 - No pewnie, kiedy tylko będziecie chcieli. - to mu chyba wystarczyło, bo wyszedł szczęśliwy, jak szczeniak, który właśnie dostał nową zabawkę do zepsucia. Wrzuciłam do pudła ostatnie drobiazgi, po czym zeszłam na dół. Pożegnałam się z chłopcami i poszłam do pracy. Czułam się dziwnie, tak jakbym później miała spuścić w toalecie ukochaną rybkę, albo musiała oddać komuś kawałek mnie. Pokręcone uczucie.

Rzuciłam się w wir pracy i udało mi się przestać myśleć o czekającej mnie zmianie. Czas mijał jednak nieubłaganie szybko i nim się obejrzałam wybiła godzina 19. Wykonałam wszystkie potrzebne czynności, zamknęłam księgarnię i ruszyłam do domu. Weszłam do kuchni i oniemiałam. Stali tam wszyscy domownicy (ubrali się na czarno, jakby ktoś umarł) i szczerzyli się, jak krowa do koniczyny.
 - Przygotowaliśmy pożegnalną ucztę, specjalnie dla ciebie. - oznajmił z dumą Louis. Podziękowałam im, nadal będąc w szoku. Jedzenie nie było spalone i nie był to sam makaron. Naprawdę się postarali.


Przez cały czas rozmawialiśmy, a chłopcy zmusili mnie do przysięgi, że o nich nie zapomnę i będę do nich wpadać. Zayn dodał, że Maddie też jest mile widziana (no jasne, hmm...). Trochę to było dziwne, zważywszy na to, że Niall był moim chłopakiem, więc raczej nie miałam jak o nich zapomnieć (nawet jeślibym chciała. Ale nie chcę, oczywiście).

Po posiłku zaczęłam przenosić kartony z mojego pokoju do samochodu chłopaków, a oni mi w tym pomagali. Cały czas marudzili, że mogłabym zostać, a oni nie musieliby wtedy się męczyć. Wszystkie pudła zajęły tyle przestrzeni, że zostały tylko miejsca dla pasażera i kierowcy, więc Niall zgłosił się na ochotnika, by prowadzić (zamordowałby resztę wzrokiem, gdyby tylko ośmieliliby się zaprotestować). Kiedy wszystko było już gotowe, przyszedł czas na pożegnanie. Chłopcy wyściskali mnie, jakbyśmy mieli nigdy więcej się nie zobaczyć. W oczach Harry'ego pojawiły się nawet łzy (serio, stary? Bądź facetem! Ponoć chłopaki nie płaczą).
 - Hazz, ale wiesz, że ja nadal będę mieszkać w tym mieście? - odezwałam się. Chłopak chlipnął głośno.
 - Wiem, ale chciałem dodać tej scenie trochę dramaturgii. Przegiąłem? - walnęłam go lekko w ramię, a on się roześmiał, po czym mnie przytulił. Strasznie długo to trwało. I trwałoby pewnie jeszcze dłużej, gdyby Nialler znacząco nie chrząknął.
 - Stary, lubię cię, ale pamiętaj, że to moja dziewczyna. - ostrzegł. Zaczęłam się z nich śmiać, a następnie wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Chłopcy stali na chodniku 
z szerokimi uśmiechami na twarzach i machali białymi chusteczkami.
 - Rany, co za idioci. - powiedzieliśmy z Niallem równocześnie, przez co zaczęliśmy się znowu śmiać. 

W moim nowym domu byliśmy kilka minut później. Maddison strasznie ucieszyła się na mój widok (a może na widok Nialla, który bądź co bądź nadal był jej idolem). Wnieśliśmy wszystkie pudła (trwało to teraz dłużej, bo zabrakło taniej siły roboczej w postaci reszty chłopaków), a później rozpakowaliśmy większość. Niall rozejrzał się po moim pokoju.
 - Hm... Dużo masz tu miejsca. Może też tu zamieszkam? - zastanawiał się. Ze śmiechem wypchnęłam go z pomieszczenia. 
 - Jedź już. Chłopcy pewnie za tobą tęsknią. 
 - Wyganiasz mnie? Jeszcze nie sprawdziłem lodówki... - popatrzył smutnym wzrokiem na kuchnię. - Dobra. Ale po jutrze wpadniecie do nas po południu? Liam wspominał, że ma przyjść też Danielle, a ty na szczęście niedzielę masz wolną, więc nie masz wymówki. - uśmiechnął się. Z radością przyjęłam zaproszenie. Następnie pożegnałam się z chłopakiem. Na odchodnym jeszcze się odwrócił.
 - Jedzenie było zamówione! - po czym ruszył z piskiem opon. Zaśmiałam się. No tak, więc to od nich jechał ten wóz dostawczy, który mało nie rozjechał mnie na pasach. Dobrze wiedzieć. Dołączyłam do Maddie, która siedziała na kanapie i oglądała jakiś film.
 - Witaj w domu. - powiedziała i zrobiła mi miejsce obok siebie.
__________
No cześć.
8 komentarzy pod poprzednim :)
Jak widzicie opowiadanie zbliża się do końca, ale to nieuniknione. Nie chcę robić z tego jakiegoś tasiemca.
8 komentarzy pod poprzednim :)
Sorry za zwłokę, ale staram się.
Dzięki za 8 komentarzy pod poprzednim :)

ZAPRASZAM NA MÓJ DRUGI BLOG
>>>> http://1D-one-step-to-hell.blogspot.com/ <<<<

14 komentarzy:

  1. Co tam że koniec :P Stworzysz nową historyjke :P hue hue hue
    No to tego... SUUUUUPER OPOWIADANIE :P :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. "Machali białymi chusteczkami" hahaha nie moge z tego :D Czekam na next. Weny do pisania następnych rozdziałów ;** <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ZDZICHU! JA TO BĘDĘ MIAŁA TYGODNIOWĄ ŻAŁOBĘ JAK SIĘ SKOŃCZY. UMRĘ.

    Po prostu siedzę w pracowni w szkole i się śmieję + zacieszam. Noramlna jestem.
    PIĘKNE, ZABAWNE, SŁODKIE, ROZCZULAJĄCE, POWALAJĄCE, KOCHAM CIĘ, OMGOMB.

    Tiny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ! Na co ja bd tyle czekac;* a rozdzial super*.*

    OdpowiedzUsuń
  5. noo...czyli jednak się nie zabili, jadąc zygzakiem (bo ja wiem, że ty Horana uczyłaś jeździć), a makaron to bardzo pożywne jedzenie, można stworzyć z nim tyle potraw ! makaron powinien być naszym daniem narodowym ! naszą dumą! chlubą! wstawmy talerz z makaronem na flagi! wpiszmy jego nazwę do hymnu! tak! do boju makaronowi bracia! do bojuuu! ZA MAKARONOLANDIĘ!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały! Nie kończ!

    OdpowiedzUsuń
  7. Juz masz 9 komentarzy pod tym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się fabuła i to jak piszesz ,ale nie uważasz ,że czegoś tu brakuje? Więcej dramatyzmu...emocji. No zobacz sama Niall i Vicky są parą a zachowują się jakby byli znajomymi nawet nie. Przemyśl to i wiem ,że kończysz już tą historię (wielka szkoda) ,ale spróbuj w kolejnym opowiadaniu nie popełnić tego samego błędu.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za komentarz ;)
      jeśli chodzi o emocje, to bardzo dobrze zdaję sobie z tego sprawę. nie raz pisałam, że nie umiem pisać scen romantycznych, nie wychodzi mi to i choćbym nie wiem jak chciała - nie dam rady. w następnym blogu bardzo staram się skupić na emocjach, może będzie lepiej. po prostu jeszcze długa droga przede mną. może kiedyś przełamię się i uda mi się napisać coś dobrego :D

      Usuń
  9. najlepszy blog ever! zawsze ryje do telefonu jak idiotka, kiedy czytam rozdział :'D szkoda, że historia dobiega końca ale zdaje sobie sprawe, że nawet najlepsze blogi się kończą soł nie dramatyzuje bo na pewno będziesz coś dalej pisać! dzięki Ci, że przed długi czas udostępniałaś tu swoją twórczość i mogłam się nieźle pośmiać (może schudłam, kto wie?). jeszcze raz dziękuję, gratuluje Ci talentu i nie żegnam się jeszcze bo w przyszłości na pewno przez taki talent będziesz fejmem czy coś sołłł.. licze chociaż na autograf!
    kisses, @nainsver

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg! Jakie genialne! Umieram ze smiechu! :D Wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! Szkoda, że to opowiadanie się kończy, ale jestem pewna, że nastepne będzie równie udane jak to ;) Mianowałam twojego bloga do Liebster Award ;) Więcej informacji tu: http://the-free-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcenie swojego niezwykle cennego czasu na przeczytanie moich wypocin i zostawienie komentarza. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo uszczęśliwiają mnie nawet krótkie słowa i opinie. MASSIVE THANKS ♥