Przezabawny widok to był, ale tylko przez pierwszą sekundę. Później już nie było tak wesoło. W całym pokoju porozrzucane były puszki po coli (i nie tylko), przeróżne papiery i okruszki. Sprawcy tego wydarzenia również znajdowali się w pomieszczeniu. Liam, Zayn i Niall spali na kanapie opierając się o siebie (czy raczej: przygniatając) i... dziwnie to wyglądało; Harry leżał rozwalony na fotelu i przytulał pluszowego kota, a Louis stał koło mnie z miną niewiniątka. Zaproponowałam, żeby obudzić chłopaków, na co Lou się zgodził, jednak po kilku nieudanych próbach stwierdziłam, że to nie ma sensu.
- To może ich poprzenosimy? - zapytał Louis. No pewnie, bo on jest takim strongmanem, że da radę przenieść ich wszystkich.
- Warto spróbować. - odpowiedziałam. Tylko po jaką choinkę ja ich chciałam w ogóle stąd zabierać? Jakby nie mogli kisić się we czwórkę w tym pokoju do rana. Zawsze tak jest - myślę jedno, a robię drugie. Witam w moim świecie.
Na pierwszy ogień poszedł Harry, bo wyglądał na najlżejszego (wierzcie mi - to tylko pozory). Louis trzymał go za ręce, a ja za nogi. Raz lub dwa go upuściliśmy, ale on nadal spał. Wyczuwam w tym jakiś spisek. Ostawiliśmy go do jego pokoju; ja zeszłam na dół i czekałam na Lou, który strasznie długo był w pokoju kolegi. Nie wiem, co tam robił - przykrywał kołdrą, całował na dobranoc czy przebierał w piżamę - ale spokojnie przeżyję bez tej informacji.
Jako drugi transportowany był Zayn, który przez cały czas robił dziwne miny. Zaczynam się go bać. Jego mimika twarzy jest zabójcza. On również się nie obudził (mimo że Louis raz zarył jego głową o schody). Dobra, idę o zakład, że oni coś knują. Albo się upili.
- Tak właściwie to czemu ty nie spałeś? - zapytałam podejrzliwie, gdy zabieraliśmy Liama (Niall był na samym dole, przygniatany dwójką kolegów, więc został na sam koniec). Liam... Taki rozważny, a dał się im wciągnąć do "zabawy". Siła woli, chłopie!
- Czekałem na ciebie, w każdej chwili gotowy przyjść z odsieczą! - oburzył się w odpowiedzi i prawie upuścił kumpla.
- A to niby dlaczego? - ja i moja chora ciekawość. W tym czasie zdążyliśmy odstawić Liama i zacząć dźwigać Nialla, kolesia, który je najwięcej i... który chyba był z nich najlżejszy. Jeden wielki paradoks.
- Jak to: dlaczego? Jesteś dla mnie jak siostra: młodsza i wymagająca nadzoru - wyszczerzył się. Nie no, zna mnie od paru dni, a już mnie traktuje jak siostrę. Nie skomentuję. Pod drzwiami do królestwa Nialla, Louis puścił kolegę.
- Ja tam nie wchodzę. Ten Bieber z plakatu mnie przeraża i dziwnie się patrzy. - oświadczył stanowczo.
- Zostawisz mnie - swoją młodszą siostrę - samą?! - zapytałam spanikowana, ale on już zniknął w łazience. No super. Przecież nie zostawię Nialla śpiącego u wrót własnego pokoju. Przeziębi się chłopak i co będzie? Mogłabym go przeturlać po podłodze, w końcu to niewielka odległość. W końcu postanowiłam przeciągnąć go, trzymając za ręce. Gdyby jeszcze tak się nie miotał... Zdyszana dociągnęłam tego kloca do łóżka. Pozostaje kwestia umieszczenia na nim chłopaka. Podciągnęłam najpierw jego górną część (w senie Nialla, nie łóżka), a potem dół (przy okazji mało mnie te karateka nie kopnął w twarz). Już miałam się wyprostować, dumna ze swego wyczynu, kiedy Niall się odwrócił na bok, w moją stronę, robiąc przy tym taki zamach ręką, że mnie nią przygniótł. Bardzo, ale to bardzo niefajna sytuacja (i wcale nie powtarzam tego, by przekonać samą siebie). Byłam zgięta w pół, miażdżona tymi jego chuderlawymi ramionkami (kto by się spodziewał, że on jest taki silny?) i w dodatku zmęczona. Jeszcze trochę, a właduję mu się do wyra i zasnę. Chwila. Nie wierzę, że o czymś takim pomyślałam. Gwałtownie się wyprostowałam. Coś tu nie gra... Tak, nie opuściłam żaluzji. Naprawiłam swój błąd i wyszłam nie patrząc w stronę chłopaka. Muszę być wyczerpana, skoro nie panuję nad własną wyobraźnią. Poszłam do łazienki i stosunkowo szybko przygotowałam się do snu.
Musiałam wstać wcześnie rano, żeby przyszykować chłopakom śniadanie. Dzisiaj mieli jakieś podpisywanie płyt, koncert i masę innych rzeczy, więc musieli szybko się zebrać. Powoli wszyscy się schodzili. Dzięki informacjom od Maddie wiedziałam jakich dań mam nie robić i który z chłopaków co lubi. No właśnie, a propo Maddison... Poczekałam, aż zbierze się cała piątka.
- Mielibyście coś przeciwko... - zaczęłam. Trochę peszyły mnie ich spojrzenia, wszystkie skupione na mnie. - gdyby moja koleżanka wpadła tu dzisiaj? Jest waszą wielką fanką, a w dodatku bardzo ją polubiłam, więc chciałabym spełnić jej marzenie. Więc co wy na to? - nadzieja w moim głosie była zbyt oczywista. Rano długo myślałam nad tą decyzją, ale skoro mam możliwość spełnić marzenie mojej - być może - przyszłej przyjaciółki, to czemu miałabym nie spróbować? Po krótkiej chwili odezwał się Harry.
- Chcesz tu przyprowadzić... dziewczynę? - zapytał z błyskiem w oku. Oho.
- Nie, Harry, szympansa jeżdżącego na wrotkach. No pewnie, że dziewczynę. - przewróciłam oczami. Zastanawiałam się, czy zauważył, że ja też jestem dziewczyną. Chociaż to w sumie nie jest specjalnie istotne.
- W takim razie zgadzam się! - krzyknął, a reszta go poparła.
Gdy chłopcy wyszli (żegnając się ze mną, jakby szli na wojnę), zadzwoniłam do Maddie. Zgodziła się przyjść (trochę marudziła, że chce iść na meet & greet z One Direction, ale jakoś ją przekonałam).
- Oby ten twój prezent był wart mojego poświęcenia. - powiedziała tylko, więc podałam jej adres i umówiłyśmy się za 3 godziny. Postanowiłam w tym czasie posprzątać w salonie po wczorajszym patry hard. Nim się obejrzałam, Maddison zadzwoniła do drzwi.
- Wow... - tylko tyle powiedziała, gdy wpuściłam ją do środka. Zdziwił ją pewnie rozmiar i wyposażenie domu, ale przywyknie. Oczywiście nie powiedziałam jej z kim mieszkam i czyja to chata. Dowie się, gdy zespół wróci z "pracy". Będzie miała dziewczyna niespodziankę...
W oczekiwaniu na powrót chłopaków, zdążyłyśmy obejrzeć dwa filmy ("Drive" i "Porwanie") i trochę pogadać. W końcu usłyszałam podjeżdżający samochód i głosy coraz bliżej drzwi.
- Maddison... Poznaj moich współlokatorów...
_______
Taak... Mam nadzieję, że się podoba, bo pisałam go wczoraj, a jestem chora i moje IQ zostało wyżarte przez bakterie. Ale chyba nie jest tak tragicznie?
I... Taka jedna, jedyna prośba. Komentujcie. W tym tygodniu miałam mały kryzys jeśli chodzi o kontynuowanie opowiadania, a komentarzy nie przybywało ... Oczywiście rozumiem, że jest szkoła itd, ale komentarz zajmuje kilka chwil, a sądząc po wejściach nadal blog jest czytany. Więc o co chodzi?
Dobra, nie truję więcej, ale dziękuję tym, którzy nadal wytrwale komentują (: To głównie dzięki Wam opublikowałam dzisiaj ten rozdział.
I zapraszam jeszcze na tego bloga. Wzięłam tam ślub! xD
Miłego tygodnia! xxx
PS. Jakby kogoś to jednak interesowało to zdałam egzamin do bierzmowania ;D
Nareszcie napisałaś ten rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńZajebisty jest!!!!!!
To przenoszenie i wgl;]
w końcu! super rozdział:)
OdpowiedzUsuńBajsepsy Niall'a ją przygniotły? XD
OdpowiedzUsuńI tak czytam, że Horan się miota a ja już ,,miota nim jak szatan" xDD
Ja i moje przemyślenia..xD
Ah a w następnym odcinku Miki może im podpalić chatę, zobaczymy czy wtedy się obudzą xDDD
No i czekam na reakcję pudla na dziewczynę...xD Biedak musi się dowartościować..xD
No w końcu rozdział ! :D Super :D Hahaha te przenoszenie xD Czekam na nową notkę ! :DD
OdpowiedzUsuńBoże, nadrobiłam zaległości na twoim blogu i.... aaaaaa, chcę, by Vicky była z Niallem. PLEASE. Do it if you love meee! xx
OdpowiedzUsuńNo okej, ja też wreszcie się ogarnęłam i wróciłam do czytania Twojego bloga :) Rozdział jest jak zawsze fajny. Tylko nie zrozumiałam dokładnie, o co chodziło chłopakom z tą akcją jak Lou i Wiki przenosili ich do łóżek. Tak poprostu, czy to był jakiś podstęp, czy... Nie wiem xD Piszesz na twitterze, że w liceum chcą pokazać, że nic nie umiesz. Poczekaj na studia :) Moje się jeszcze nie zaczęły, ale na integracji już się dowiedziałam, że nic nie wiem i w ogóle się nie liczę :) Więc ciesz się liceum, bo to na serio fajny czas. Nie jest tak źle jak się na początku wydaje. Później będziesz tęsknić :P
OdpowiedzUsuńPytałaś się na moim blogu o coś, a ja bardzo nieuprzejmie zwlekałam z odpowiedzią. Jak się czuję kiedy młodsi oceniają mojego bloga. Normalnie :) Kiedy zaczynałam pisać moje opowiadanie, miałam świadomość, że One Direction i tego typu sprawy są przeznaczone dla trochę młodszych ode mnie. Ale skoro pisanie i czytanie Waszych komentarzy sprawia mi tyle radości, to co mam sobie odmawiać. xD To daje jakieś takie poczucie wspólnoty. Całkiem fajne uczucie. Co z tego, że jesteście młodsze. Może jestem walnięta, czy coś, ale cóż poradzić. Trzymam za Ciebie kciuki, TheS., nie tylko za opowiadanie, ale ogólnie za wszystko :)
Buziaczki, D.
Hahhaha, kocham śpiących chłopaków <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle uśmiałam się jak głupia. Punkt dla Ciebie ( pa raz kolejny! )
Nie mogę no, jesteś hulgwsfeydjkxml;dgeyfshjn,kzldygfajvhzjbx,kmasx;klnrbfsk < tak, to były przekleństwa wypowiedziane z czystej zazdrości > po prostu GENIALNA! Uwielbiam tego bloga, pożeram go w całości!
+ "Drive" - świetny jest ten film !
No i gratuluję Ci zdanego egzaminu do bierzmowania. Ja jeszcze tylko rok ( DRUGI! ) i dołączę do grona oświeconych.
A więc na dobranoc : kocham Cię, dziękuję, że zawsze u mnie komentujesz, jesteś naprawdę przecudowną motywacją<3
Trzymaj się i broń się przed tymi bakteriami, co to Ci mózg pustoszą :)
Dobranoc xx
/ you-are-my-shelter.blogspot.com no i : Ammie & Boys ofc!
hej.. świetny blog.. ogólnie tak jakoś zawsze go czytam i nigdy nie skomentuję, bo tu jestem na tel.. tu się śpieszę... podoba mi się ta historia... Staż-->Londyn--> przygarnięcie biednej... nieźle obmyślany paln wydarzeń.. i chciałabym zobaczyć minę Maddy :D haha... chciałabym zobaczyć moją minę po takim zdarzeniu :D
OdpowiedzUsuńwpadnij do mnie: (oczywiście jak masz czas)
http://hope-for-a-better-world.blogspot.com/
Wchodzę tu coraz częściej, bo coraz bardziej mi się tu podoba :)
OdpowiedzUsuńSiedzę tutaj i śmieje się do ekranu.. nieprawdopodobne jak często to robię, czytając Twoją historię!
zakochałam się, mam nadzieję, że zakochasz się i w moim :)
xx
www.ho-run.blogspot.com
Jejj świetny ^^ Ja dla cb zawsze skomentuję ;)
OdpowiedzUsuńCzekam nn, pozdrawiam i zapraszam do mnie. http://illtaketoanotherworld.blogspot.com/