ODWIEDZAJCIE 1D-ONE-STEP-TO-HELL.BLOGSPOT.COM

CZYLI MÓJ KOLEJNY BLOG Z OPOWIADANIEM O 1D!

ZAPRASZAM! ♥

niedziela, 21 października 2012

Chapter 13

- Nie zgadniecie, co się stało... - powiedział tylko, po czym zamilkł. W pokoju zapadła pełna napięcia cisza. Co mogło się stać? Harry miał taką minę, jakby nie wiedział, czy ma się cieszyć, czy załamać.
 - Twoja kotka ma małe kociaki? - zapytał Niall, a oczy mu rozbłysły. Hola, on nie wie, że mimo że małe kociaki są słodkie, to ich się nie je? Ten tylko pokręcił powoli głową i dalej wpatrywał się w przestrzeń.
 - Któraś z twoich byłych jest w ciąży? - wypalił Louis, ale zaraz został zabity wzrokiem przez kolegów. To sprawiło, że Harry wrócił na ziemię.
 - Moja siostra wychodzi za mąż. - oznajmił. - Za 2 tygodnie. Wszyscy jesteśmy zaproszeni. - opadł zrezygnowany na fotel. Tylko czemu jest smutny? Nie ma garnituru, czy jak?
 - Będzie żarcie! - ucieszył się Niall i przybił "piątkę" sam ze sobą.
 - Właściwie to czemu jesteś taki załamany? - zapytałam go. On tylko na mnie popatrzył smutnym wzrokiem.
 - Bo nawet nie znam jej wybranka. A teraz będziemy spędzać ze sobą jeszcze mniej czasu. Aż w końcu Gemma o mnie zapomni...
 - Hazz, znamy twoją siostrę i mogę cię zapewnić, że nadal będziesz dla niej bardzo ważny. - pocieszył go Liam.
 - A póki co możesz cieszyć się jej szczęściem. - dodał Zayn i zrobili zbiorowego miśka. Usunęłam się z salonu, żeby dać im trochę czasu. To przypomniało mi, że w końcu muszę znaleźć tu jakieś mieszkanie. Skierowałam się do kuchni, żeby zagotować wodę na herbatę, a potem trzeba kłaść się spać.
 - Ty też jesteś zaproszona. - podskoczyła na dźwięk głosu Harry'ego (mało nie oblałam się wrzątkiem, dzięki Styles). Skrada się jak ninja, nawet go nie usłyszałam. 
 - Ja? A czemu? Przecież twoja siostra mnie nie zna. - odpowiedziałam zalewając torebkę z herbatą.
 - Więc musi cię poznać! Przecież jesteś już praktycznie częścią naszej rodziny, poza tym nie zniósł bym myśli, że my dobrze się bawimy, a ty nudzisz się sama w domu. - zakończył swój monolog.
 - Sama nie wiem... - przecież tam będą... ludzie!
 - No chodź, bez ciebie nie będzie tak fajnie. Zrób to dla mnie...
 - Dobra. - odpowiedziałam. - Skoro tak bardzo tego chcesz. - trochę w to wątpiłam, przecież jego siostra może nie życzyć sobie obcych na swoim weselu  . Ale w razie czego zwalę całą winę na Harry'ego, który bardzo mnie prosił o obecność (czy to nie podejrzane? Albo mam całkowitą paranoję).

Następnego dnia rano przyszła przesyłka z Polski. Wszystkie moje papiery, które są potrzebne, żeby przyjęto mnie na studia. Do tego list od mamy, w którym pisze, że ma nadzieję, że mój wybór jest słuszny i że będę często dzwonić. Cóż, przynajmniej mi wybaczyła (mam nadzieję). Wykorzystując ciszę (chłopcy pojechali na kolejną próbę, ale tym razem nie dałam się zaciągnąć), zadzwoniłam do rodziców. Było dosyć wcześnie, więc jeszcze nie byli w pracy. Podziękowałam za przesyłkę i wysłuchałam, co mnie ominęło w rodzinnym mieście. W końcu są wakacje. Był jakiś festyn z okazji Dnia Ziemniaka. Ponoć była ostra jazda (słowa mojego taty). Domyślam się, w końcu takie imprezy gromadzą wszystkie mohery z okolic. 

Po południu wrócili chłopcy. Od razu rzucili się na przygotowany wcześniej przeze mnie obiad. Wykorzystałam sytuację, że wszyscy są w jednym miejscu i zabrałam głos.
 - Słuchajcie, chciałabym złożyć papiery na uczelnię, ale nie wiem, gdzie ona jest i... - zaczęłam.
 - Nie znasz Londynu! - bardziej stwierdził niż zapytał Harry.
 - Trzeba to natychmiast zmienić! - Louis już wstawał i chyba chciał wychodzić na wycieczkę pokazową, ale został z powrotem ściągnięty w dół i posadzony na krześle przez Zayna.
 - Przecież obiecaliśmy, ze zrobimy dzisiaj twitcama dla fanów. - przypomniał mu. 
 - W takim razie dzisiaj któryś z nas zawiezie cię na uczelnię, a po jutrze pokażemy ci miasto. - zaplanował Liam. Do zawiezienia jako pierwszy zaoferował się Louis, ale nie wiem, czy dobrze zrobiłam, godząc się na to. Patrząc na jego stosunek do wszystkiego, to ta podróż może być moją ostatnią...

Zrobiłam porządek po obiedzie i poszłam do salonu po Louisa. Zostawił kolegów w trakcie gry w Fifę. W sumie to Liam, Harry i Zayn grali, Niall siedział na fotelu i majstrował przy gitarze. Podniósł wzrok i zauważył, że się na niego patrzę (gapię jak Gargamel na smerfy). Wyszczerzył się, a ja pewnie spaliłabym buraka, gdyby Louis nie wyciągnął mnie z pokoju. Rzuciłam krótkie pożegnanie reszcie (odpowiedzieli mi "żegnaj") i wyszłam.
 - Czemu tak się tym ekscytujesz? - zapytałam chłopaka, który z radości prawie podskakiwał na siedzeniu.
 - Chłopcy nie pozwalają mi prowadzić, odkąd wpakowałem nasz wóz w pastwisko krów i mućki nie chciały nas wypuścić. - ale nagle dali mu auto. Chcą się mnie pozbyć, czy jak? Teraz pewnie tarzają się ze śmiechu, bo istnieje ryzyko, że nam też może się coś przytrafić. Dojrzałe zachowanie, dlaczego nikt mnie nie ostrzegł?!

Udało nam się w miarę bezpiecznie wrócić do domu (mimo że jechaliśmy pod prąd, prawie potrąciliśmy rowerzystę, dwa razy jechaliśmy za szybko, przez co skasowaliśmy znak z... ograniczeniem prędkości). Moje podanie zostało przyjęte, a to najważniejsze (i przeżyłam!). Kiedy samochód zatrzymał się pod domem, wręcz się z niego wyczołgałam i padłam twarzą na trawę, nie mogąc się ruszyć. To było dla mnie za wiele.
 - Nie przesadzaj, nie było tak źle. - powiedział Louis i wszedł do budynku. Usłyszałam szczęknięcie zamka. Podeszłam, by to sprawdzić. Zamknięte. Spróbowałam otworzyć drzwi, ale usłyszałam tylko czyjś śmiech. Zaczynało robić się ciemno, a on nie wpuści mnie teraz do domu?! Co za marna komedia. Na szczęście ktoś zaczął się o to kłócić z Louisem (oczywiście natychmiast rozpoznałam ten głos), a po chwili mogłam już wejść, dzięki Niallowi. Po raz kolejny mnie wybawia i pojawia się wtedy, gdy go potrzebuję. Mam nadzieję, że to jakiś znak (albo los zrobił sobie ze mnie zabawkę).
_______________
Hola, amigos xD
To tak na szybko. Kto się domyślał, że chodzi o ślub Gemmy? Ale... Wreszcie będą sceny, na które cały czas czekam :D
Okay, rozdział chciałabym zadedykować dwóm wspaniałym czytelniczkom, które uwielbiam (: Amelii Pommeblue i Emmie. Kocham wasze blogi 1, 2 (wszystkie, wybaczcie, że daję po jednym linku) i Was. Mam nadzieję, że to nie problem, że jest podwójny dedyk? Nie wiedziałam, którą mam wybrać jako pierwszą, więc jest razem ♥

Dobra, a teraz tak ogółem... Wiecie, przykro mi, że tak mało osób komentuje...  Ja na serio się poświęcam (bo nie muszę tego publikować. Ja wiem jak to się zakończy i co się będzie działo), a w zamian dostaję kilka opinii. Wiem, wiem, pomyślicie, że jestem pazerna na komenty, ale te osoby, które same piszą, będą wiedziały, o czym mówię. Nawet krótka opinia potrafi dać mi takiego kopa, że powstaje spory kawałek rozdziału. Ale chyba najbardziej boli mnie fakt, że osoby, które komentowały na początku, teraz już chyba przestały czytać mojego bloga... Bo to oznacza, że się pogorszył. Nie zostawiajcie mnie tak, ja jestem otwarta na sugestie i rady, dajcie mi szansę. O nic więcej nie proszę, w końcu nie będę nikogo zmuszać do czytania.
Ze względu na to next pojawi się standardowo za 2 tygodnie (ale może wcześniej, bo jest wolne ^^), ale jeżeli będzie 13 komentarzy. Bo jest 13 rozdział. Tak, tak, Ivy wzięła się za szantażowanie ]:-> Mogę liczyć na jakieś polecenia na Waszych blogach? Jeśli chcecie to piszcie do mnie na Twittera lub gadu, to też polecę Wasze blogi, dla mnie nie problem ;D

Aha! Jeśli macie jakieś pytania to po prawej macie mojego aska. Możecie zadawać pytania bohaterom (tzw. character ask) tylko dopisujcie takie #askvicky (jeśli pytanie ma być do Vicky), #askniall (jeśli do Nialla) itd. czy coś xD

Cheers xxx

PS. Wybaczcie, że tak późno dodałam, ale pisałam wypracowanie na polski i kompletnie zapomniałam o rozdziale... Jeszcze zamieszanie z bierzmowaniem (które miałam w piątek, woho!) (:

sobota, 6 października 2012

Chapter 12

 - Maddison... Poznaj moich współlokatorów...
W tym momencie drzwi wejściowe się otworzyły. 
 - Mamy żarcie! - wydarł się Niall na wstępie, unosząc do góry reklamówki z Nandos. Następnie weszli pozostali chłopcy. Uważnie obserwowałam reakcje Maddie. Na początku szeroko otworzyła oczy. Później walnęła się z liścia w twarz, a w efekcie końcowym prawie upadła, ale dzięki niebywałemu refleksowi Zayna, udało jej się uniknąć bliskiego spotkania z podłogą. 
 - Czy ona zemdlała? - zapytał jakże inteligentnie Harry. Pokręciłam tylko głową i kazałam Zayn'owi położyć dziewczynę na kanapie. Wszyscy stłoczyli się wokół mojej koleżanki.
 - Wow. Ale tu czysto. - zauważył Liam. - Zdążyłaś to wszystko ogarnąć?
 - Jak widać.- odparłam tylko. Wolałabym nie wracać do tematu ich wczorajszej popijawy (bo to była popijawa, a nie żaden podstęp, na szczęście), ze względu na to, co się z tym wiązało. Pewnie któryś zapytałby mnie, jak znaleźli się w swoich pokojach (jeżeli Louis jeszcze im nie powiedział), a później (znając moje skłonności do słowotoków) wspomniałabym mimochodem o tym, że Niall mnie przygniótł (a potem z rozpędu przedstawiłabym im swoje przemyślenia na ten temat). A tego nie chcę.
 - Ej, cicho, budzi się! - krzyknął Zayn i kazał wszystkim wyjść. Oh, jakiś ty opiekuńczy, Malik. Zostałam z Maddie w salonie, ale wiedziałam, ze reszta stoi za drzwiami i podsłuchuje.
 - Czemu ja tu leżę? - zapytała podejrzliwie.
 - No więc, tak jakby... - zaczęłam, ale mi przerwała.
 - Miałam dziwny sen. Śniło mi się, że byłam w twoim domu, a po chwili wparowało całe One Direction i...
 - To nie był sen. - tym razem to ja się wtrąciłam.
 - Serio? To niby gdzie są teraz?
 - Za drzwiami. Mogę ich zawołać, jeśli jesteś pewna, że tym razem nie zemdlejesz. - prychnęła pod nosem, po czym usiadła na kanapie i popatrzyła na mnie wyczekująco. Zawołałam chłopaków i już po chwili wszyscy znowu stali w salonie. Maddison oniemiała.
 - Czemu nic nie mówiłaś? - zapytała z wyrzutem, ciągle patrząc na chłopaków, którzy stali jak kołki i nie wiedzieli, co zrobić.
- Bo znamy się krótko? - odpowiedziałam pytająco i zaczęłam przedstawianie ich sobie nawzajem (mimo że Maddie oczywiście wszystkich znała). Następnie zapadła głucha cisza (cykanie świerszczy). Maddison się na nich patrzyła, oni gapili się na siebie, a ja próbowałam przerwać ten niezręczny moment, ale nic - oprócz krzyknięcia "Pali się!" - nie przychodziło mi do głowy. Kiedy miałam zrobić z siebie kretynkę, udając, że widzę pająka, wybawił mnie Niall. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
 - Opowiedzieć wam dowcip? - chciałam go wyściskać za to, że to nie ja zrobię z siebie teraz idiotę. Maddison ochoczo pokiwała głową (nie wie, na co się pisze, biedaczka...). Zachęcony chłopak kontynuował.
 - Dowcip, dowcip, dowcip. Który był najśmieszniejszy? - zapytał, śmiejąc się.
 - Drugi! - wypaliła Maddie bez namysłu. Reszta słuchała w milczeniu.
 - Nie, bo pierwszy. Reszta się powtarza! - spuentował Niall i zaczął rechotać jeszcze głośniej. Razem z nim pozostali, bo mało kto wytrzymuje bez śmiania się, kiedy chłopak jest w pobliżu. Później poszło już z górki, było jedzenie i kolejne żarty Nialla (które mało kto rozumiał, ale i tak było wesoło). Moja koleżanka była oczarowana chłopakami i mam przeczucie, że chyba będzie nas często odwiedzać. Jak widać, chłopcy nie mają nic przeciwko temu, więc nic nie stoi na przeszkodzie.

Koło 22. Maddison zorientowała się, że powinna już być dawno w domu. Nie wierzę, że czas tak szybko nam minął, zwłaszcza, że nie robiliśmy niczego specjalnego. 
 - Odprowadzę cię. - zaoferował się Zayn, gdy Maddie już wychodziła. No no, zwykła uprzejmość, czy coś więcej? Spodziewałabym się, gdyby Liam zaproponował, że ją podwiezie, ale cóż, widać, życie jest pełne niespodzianek. Kiedy wyszli, zabrałam się za sprzątanie, po raz kolejny tego dnia. Oczywiście cała reszta nagle miała jakieś sprawy niecierpiące zwłoki i nie mogli mi pomóc. Tylko Louis się zlitował i zaczął ogarniać ten syf razem ze mną. Głownie to ja latałam ze szczotą, a on opowiadał o różnych rzeczach, które przydarzyły się zespołowi. Później (gdy wszędzie było już na powrót czysto) wszyscy, oprócz Zayna, ponownie znaleźli się w salonie i zaczęli oglądać jakieś teleturnieje. W tym czasie Niall poszedł do kuchni i robił sobie coś do jedzenia. A bynajmniej próbował, bo po kilku sekundach usłyszałam jego dziki wrzask i dźwięk tłuczonego szkła. Reszta chłopaków to zignorowała, ale ja poszłam sprawdzić, co się stało. Okazało się, że Niall rozwalił 2 szklanki i talerz. Nawet nie chcę zgadywać, co próbował z tym robić. Popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i poprosił o pomoc. Żeby sobie kanapki nie zrobić? To trzeba być całkowitym anty-talentem. Ale ja z jakichś niewiadomych przyczyn nawet nie próbowałam mu odmówić. 

Kilka minut później chłopak wyszedł z kuchni z kanapką (uprzednio wylewnie mi za to dziękując. On mnie kiedyś zabije...). Następnie otworzyły się drzwi wejściowe i stanął w nich Zayn. Niby normalnie się zachowywał, ale radość w jego oczach biła na kilometr, aż można by się opalać w jej blasku. Poza tym uśmiechał się szeroko. Miałam wrażenie, że w środku chłopak skacze niczym mała sarna na łące.
 - No i co się tak szczerzysz? - zagadnęłam go od razu. Popatrzył na mnie zaskoczony i wzruszył ramionami. Oczywiście nie dałam się zwieść.
 - Odprowadziłeś Maddison? - zapytałam mimochodem, na co entuzjastycznie pokiwał głową. Ha! Wiedziałam! Zdradziły go rumieńce. Coś się kroi... Trochę to dziwne, bo widział ją dwa razy, a rozmawiał tylko raz, ale co tam. Nie pytałam o nic więcej. Razem udaliśmy się do salonu, gdzie Harry rozmawiał przez telefon. W pewnym momencie podniósł głos, więc wszyscy wszystko słyszeli.
 - Co takiego?! - wydarł się do słuchawki. - I kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?! - jego oczy robiły się coraz większe. - Tak... Nie, nie będę... To naprawdę konieczne? Tak... Oczywiście... Nie, nie mam, ale to nie problem... Dobra, to do usłyszenia. - zakończył rozmowę i popatrzył na nas przerażonym wzrokiem.
 - Nie zgadniecie, co się stało... - powiedział przybity.
___________
Hello!
Woah, udało mi się! Jak myślicie, co się stało u Harry'ego?
Ten rozdział jest trochę nijaki, ale ważne, że jest. Ogólnie to cały blog stoi pod znakiem zapytania, ale jakoś nie mam serca go zawieszać... To chyba jedyna skuteczna odskocznia od szkoły (a mam już pałę z niemieckiego. Patriotycznie xD).
Dziękuję za komentarze i wgl za wszystko co dla mnie robicie ^^ Jeśli chcecie to piszcie do mnie na TT (i GG i cokolwiek- macie po prawej i "o autorce"), chętnie odpowiadam na pytania (ale bez przesady) - @_TheSimpsonizer.
Nooo... I polecam wszystkie piosenki z najnowszej płyty Cody'ego Simpsona - Paradise! (to Hello na początku to jedna z nich). Dać mu szansę!
A na pożegnanie macie fotkę Kasztanrekszyn. Dzisiaj przez pół dnia robiłam je z przyjaciółką. Hope u like it ;]



Kasztaniaki zapraszają do komentowania i polecania!
Cheers xxx