Proszę, przeczytaj chociaż zieloną notkę pod rozdziałem. ;D
_________
Rano obudziły mnie jakieś hałasy, dochodzące z kuchni. Była 8. rano, przecież to niemożliwe, żeby chłopcy już wstali. Zwlokłam się z łóżka i powolnym krokiem ruszyłam zobaczyć, co oni wymyślili tym razem. U nich chyba jeden dzień bez żadnych rewelacji to dzień stracony. Stanęłam w drzwiach i wstępnie oceniłam sytuację:
Louis biegający we wszystkie możliwe strony z naręczem marchewek, Zayn cały w mące i mieszający coś w misce, Niall próbujący posprzątać rozlewające się ciągle mleko, paćka na patelni, która niebezpiecznie skwierczy i zaczyna śmierdzieć spalenizną; a na końcu Liam siedzący przy stole kuchennym i obserwujący całe to pobojowisko z obojętną miną. Czyli cudowny, spokojny poranek.
- O rany, Mickey, obudziliśmy cię? - zapytał Niall, nadal męcząc się z posprzątaniem rozlanego płynu. Nie, nie obudziliście mnie, skąd ten pomysł? Szybko podeszłam do chłopaka, postawiłam przewrócony karton mleka, przyłożyłam rolkę ręczników papierowych do tej sporej kałuży, wyłączyłam patelnię i kazałam Zanowi się uspokoić, bo tak energicznie mieszał to niezidentyfikowane coś, że połowa znalazła się na szafkach i jego koszulce. Liam nadal siedział z podpartą głową, a kiedy podeszłam bliżej, zorientowałam się, że śpi. Z otwartymi oczami, jak jakiś koń (albo inne zwierzę, które śpi z otwartymi oczami). Reszta też to zauważyła, więc postanowili wyświadczyć mu przysługę i go obudzić. Zayn wziął kubek z wodą, Niall garnek i patelnię, a Louis nabrał powietrza w płuca, po czym wydarł się najgłośniej jak mógł:
- Payne! Obudź się, bo cię łyżki zaatakują! - bardzo twórcze, nie powiem. W tym czasie Niall zaczął uderzą o siebie garnkiem i patelnią, a Zayn wylał zawartość kubka prosto w twarz zdezorientowanego Liama. Biedny chłopak tak się wystraszył, że wylądował na podłodze. Pomogłam mu wstać (maskując uśmiech), a reszta przybiła sobie piątki. Gorzej niż z dziećmi... A'propo.
- Gdzie Harry? - zapytałam. Już dawno powinien był tu przybiec i ochrzanić nas wszystkich, że nie dajemy mu spać.
- Nasz Harold jeszcze śpi, a to oznacza, że trzeba go obudzić... - zauważył inteligentnie Louis z podejrzanym błyskiem w oku. Zaczął zbierać różne przedmioty z szafek, ale go powstrzymałam.
- Mam lepszy pomysł. - kazałam im iść za mną do pokoju Harry'ego. Dobrze, że byli cicho, bo mój plan by nie wyszedł. Otworzyłam drzwi, a chłopcy ustawili się tak, by mieć dobry widok, ale mi nie przeszkadzać. Przygotowałam się do swojej "roli". Szybko podbiegłam do łóżka chłopaka i zaczęłam nim tarmosić.
- Harry! Harry! - krzyczałam spanikowanym głosem. - Obudź się!
- Coo..? - mruknął zaspany, odwracając się do mnie plecami (żeby nie powiedzieć, że wypiął się tyłkiem).
- Gdzie są klucze od czołgu?! Od tego zależy nasze życie! - Zawsze marzyłam by wykorzystać gdzieś ten stary tekst. Usiłowałam się nie zaśmiać, ale reszta zespołu mi to prawie uniemożliwiała (Niall nie wytrzymał i musiał szybko się oddalić, żeby nie zepsuć akcji). Tymczasem moja ofiara zerwała się z łóżka i zaczęła przeszukiwać kieszenie, krzycząc, że jest idiotą, bo chyba zgubił te klucze. A myślałam, że to ja jestem nieogarnięta rano. Chłopak był już na skraju rozpaczy, wyglądał jakby miał się zaraz popłakać.
- Styles, kretynie, nie masz czołgu! - krzyknął Louis i trzasnął kolegę po ryju, aż rozległo się głuche "plask!" (cóż za agresja...). Ten się zachwiał, rozejrzał i chyba zrozumiał co się działo. Nareszcie, Sherlocku.
- Ty... - odwrócił się i wskazał na mnie palcem. Nic więcej nie powiedział, tylko zaczął mnie gonić. Mój instynkt ofiary nakazał mi uciekać (chociaż zawsze mówią, że trzeba stać nieruchomo, albo udawać trupa. Ale to dotyczy psów, a nie obłąkańców), więc biegaliśmy po całym domu długi czas. Oczywiście nikt mi nie pomógł, woleli rozejść się do swoich zajęć. Zdrajcy. Musiałam radzić sobie sama, ale powoli zaczynałam się już męczyć. Ten oszołom nie odpuszczał. Gwałtownie skręciłam do kuchni i wylądowałam z twarzą na czyjejś klacie. Podniosłam wzrok i napotkałam wesołe spojrzenie Nialla. Chyba się zlitował, bo stanął przede mną tak, by Harry, który właśnie znalazł się w pomieszczeniu, nie miał do mnie dojścia.
- Niall... Odsuń się. - powiedział fałszywie miłym głosem.
- Ani mi się śni. Nie skrzywdzisz jej, łotrze. - odezwał się blondyn wojowniczym tonem. "Łotrze"? No dobra...
- Bawisz się w rycerza na białym koniu? - Harry zaczął podchodzić bliżej.
- Tak, więc nie pozwolę ci tknąć mojej księżniczki! - krzyknął i rzucił się na przeciwnika. Zaczęli tarzać się po podłodze i śmiać. Po chwili wstali.
- Jeszcze cię dopadnę. - powiedział złowrogo Harry, po czym opuścił kuchnię.
- Dzięki za ratunek. - uśmiechnęłam się do Nialla.
- Co dostanę w zamian? - zapytał, patrząc na mnie z ukosa.
- A co byś chciał? - popatrzyłam na niego podejrzliwie. Ten nic nie powiedział, tylko popukał się palcem w policzek. Chce, żebym przywaliła mu z lewego sierpowego? Propozycja dość kusząca, ale wolałabym się wyżyć na kimś innych. Takim Harrym na przykład... Przewróciłam oczami i podeszłam do chłopaka. Cmoknęłam go przelotnie (ileż mogę udawać, że nie wiem o co chodzi?), po czym skierowałam się do lodówki. Po chwili zbiegła się cała banda (oni mają jakieś czujniki czy jak?).
- Dobra, co chcecie na śniadanie? - zapytałam.
- O nie, nie. Dzisiaj to my mieliśmy robić śniadanie. - zaoponował Liam (ta, właśnie widziałam jak on "robił" śniadanie).
- Może i tak, ale źle by się to skończyło... Więc co chcecie?
- Marchewki! - odpowiedział natychmiast Louis.
- Serio? Niby czemu? - jego odpowiedź totalnie mnie zaskoczyła.
- Bo są pomarańczowe i mają dużo witamin. - inteligentna odpowiedź, brawo.
- Wiesz gdzie jest jeszcze więcej witamin? - zaczął Niall.
- No gdzie? - buntowniczo zapytał Lou. Broniłby chyba tych swoich marchewek do upadłego.
- W aptece! - oznajmił chłopak i wszyscy, z wyjątkiem Louisa, Harry'ego i mnie, zaczęli się śmiać. Natychmiast po usłyszeniu odpowiedzi, w mojej głowie rozległo się ciche "da-bum, tsss" (nie żeby coś, ale kiedy Niall zobaczył, że się nie śmieję to zamilkł).
- Nikt mnie nie rozumie... - oznajmił Lou po chwili.
- Ja cię rozumiem, BooBear. - Harry go przytulił. Stwierdziłam, że trzeba skończyć tę całą szopkę i zabrałam się za robinie kanapek.
- To jakie plany na dziś? - zapytałam, zbierając talerze ze stołu. O dziwo, podczas jedzenia było w miarę spokojnie. To podejrzane.
- Za 15 minut bądź gotowa, to się dowiesz. - powiedział tajemniczo Liam. Nic więcej nie chcieli mi zdradzić. Mam nadzieję, że mnie nigdzie nie wywiozą, ani nie będą mnie zmuszać do robienia nielegalnych rzeczy. Czy coś.
Przez ten wolny czas zdążyłam się odświeżyć i przygotować (czyli przeczesać włosy i ubrać buty), a chłopcy strasznie się guzdrali. Wreszcie mogliśmy jechać, po tym jak Louis upewnił się, że jego marchewki są bezpieczne (tak, bo czyha na nie stado królików, które chowają się w szafkach), Zayn poprawił swoją czuprynę, a Niall zjadł kanapkę (oficjalnie jedną, ale widziałam, że schował 2 do kieszeni). Ku mojej uciesze prowadził Liam, który był najbardziej zrównoważony z tej grupy. Ich auto było ośmioosobowe, siedziałam między Lou a Niallem, za nami Harry z Zayn'em, natomiast miejsce obok kierowcy pozostało wolne, bo mieliśmy po drodze wstąpić po Danielle, o której Liam opowiadał mi najróżniejsze rzeczy, kiedy tylko miałam czas (lub kiedy go nie miałam), chociaż poznałam ją kilka dni temu, gdy pożyczałam od niej piżamę. Wow, niby minęły dopiero 4 dni, a wydaje się jakby to były 4 miesiące. Przez całą drogę, razem z Danielle, słuchałyśmy opowieści chłopaków o tym, co właśnie mijaliśmy. Po podliczeniu tego wszystkiego, okazało się, że widzieliśmy 5 domów Marchewkowych Wróżek, 3 mieszkania irlandzkich skrzatów, które chowają garnki z jedzeniem, 6 tajnych baz Pogromców Łyżek (aha...), 4 lustrzane chaty (nie wiem na czym to polega, ale Zayn stwierdził, że jeśli mi powie to będzie musiał mnie zabić) i 12 Kocich Domków. Taak, widzę, że ktoś tu usiłuje brać przykład z Piotrusia Pana i pozostać wiecznie młodym. Kiedy powiedziałam na głos ten komentarz, chłopcy zaczęli śpiewać swoją wersję piosenki "Forever young" (mogłam się tego spodziewać). A potem byliśmy już na miejscu...
__________
No cześć ^^
Przepraszam, że musieliście tyle czekać na rozdział, ale jednak wakacje robią swoje, więc staram się wykorzystywać ładą pogodę. Ta notka będzie o wiele dłuższa, bo mam do Was kilka spraw, więc jeśli nie chce Wam się czytać wszystkiego to przeczytajcie tylko to, co jest za zielono ;p
#1 Rozdział jest trochę głupawy, ale w następnym akcja trochę przyspieszy, bo to już 8 rozdziałów, a u Mickey minęły dopiero 4 dni. Mam jednak nadzieję, że Wam się podobał, bo trochę nad nim pracowałam. Dedykuję go Wam wszystkim razem i każdemu z osobna (:
#2 Po prawej pojawiła się ankieta. Bardzo jestem ciekawa Waszego zdania, więc zachęcam do odpowiedzi. Tylko oceńcie to obiektywnie i nie zaznaczajcie np. Zayna, tylko dlatego, że go lubicie. Popatrzcie na ich charaktery w moim opowiadaniu (i też w rzeczywistości, bo na nich się wzoruję. Wiecie o co chodzi ;p). I od razu zaznaczam, że ankieta nie ma wpływu na dalsze losy bloga, ale o tym za chwilę.
#3 W komentarzach czasami pojawiają się pytania, więc tutaj postaram się odpowiedzieć na to, co utkwiło mi w pamięci xD Może zacznę od opinii, żeby już do tego nie wracać. Cieszy mnie to, że czytanie tej historii sprawia Wam przyjemność. Staram się dać Vicky tyle z siebie, ile tylko mogę. Śmiesznie będzie nadal, bo właśnie na tym najbardziej mi zależy. Dużo jest poważnych blogów (czyli dramat, albo love story, ale nie żebym tego nie lubiła czytać), dlatego wolę się skupić na komedii. A pomysły jakoś tak same mi przychodzą do głowy xd. Dobra, dalej. Życie uczuciowe Vic. No, to jest zagadka. Mogę Wam powiedzieć, że powoli zaczyna kiełkować, ale nie zdradzę jaki będzie finał. Ale łatwo nie będzie. Nie będzie też zbyt wielu "romantycznych" momentów, bo nie umiem tego pisać i się do tego nie nadaję. Wątek Harry'ego... Planuję dla niego pewien epizod, ale nie będzie tego bardzo dużo, bo mówiąc krótko - ja za nim nie przepadam (tak, tak, zlinczujcie mnie xD). Ah, i zachęcam do obczajenia Cody'ego Simpsona, tych, którzy jeszcze o nim nie słyszeli ;]
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania to po prawej macie mojego Twittera i GG.
#4 Komentarze. Oczywiście po raz milionowy dziękuję, że ktokolwiek to komentuje i docenia moją pracę. Poświęcam na każdy odcinek jakieś 5-6 godzin (bo wszystko najpierw piszę ręcznie, potem sprawdzam po 10 razy i robię poprawki, aż w końcu wprowadzam na blogspota), dlatego chciałabym, by każdy kto czyta, napisał choć jedno zdanie, co sądzi o tej historii. Zajmie ci to niecałą minutę, ale dla mnie znaczy bardzo wiele. Mile widziane propozycje, sugestie, uwagi, itd. W tym miejscu mam do Was prośbę. Mogłybyście polecić mojego bloga? Mi jest ciężko znaleźć czytelników, bo nie znam wielu Directioners. Proszę i z góry dziękuję (:
Huh, the end. Dzięki, jeśli to przeczytaliście i przepraszam, że tyle tego jest, ale czasami to konieczność.
Miłych wakacji xxx
PS. Niech wieszaki będą z Wami xD
EDIT: Dla tych, którzy nie czają z tymi wieszakami to Harry ponoć wytatuował sobie wieszak nad gwiazdką, a ja mam z tego polew (czasami trzeba ignorować to co ja piszę) xD
Jeden odcinek 5-6? :o
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo mi się podoba. xDD
Jakie wieszaki?! oo: xD
no to tak ogólnie ci na gadu napisałam co myślę, ale jeszcze tu dodam xD Odcinek taki..no zwykły, dziwny, ale nie ma to jak twoje suchary xDD Oh i jakoś pierwszy raz inaczej spojrzałam na Nialla..nie jak na ofiarę losu, dziwaka, dziecko, mało męskiego ćwoka, frajera..dobra dużo by wymieniać..xD no po prostu tak, jak na większość xD
OdpowiedzUsuńaha i to BooBear jest dla mnie takie..oszałamiające trochę, ale już przywykłam, że u nich nic nie jest normalne, więc..pisz dalej xD
(poza tym widziałam/czytałam gorsze rzeczy w necie, więc nie robi to aż takiego wrażenia na mnie xD)
~o pozdrawiam o~
dreamsx33
Komedie wychodzą ci świetne. Z nudów dziisaj 3 razy przecztytałam całe twopje opowiadanie. Weróciłam z koiloni i takie nudy ( możliwe ze dlatego iz poznałam fajnych ludzi. ) Kurde, no co by tu napisać. Odcinek super, zwłaszcza z tymi kluczykami, no nie mogę. Wykorzystam to kiedyś. Dziękuje za tego dedyka dla wszystkich i diękuje ci za to że piszesz bo pisanie wychodzi ci świetnie i daje duzo frajdy czytajacym.
OdpowiedzUsuńCzemu wszyscy mają fazę na te wieszaki? Przecież nie od dziś wiadomo, że Styles to idiota... Ale i tak go kocham! ;) ♥ Nie no, tak naprawdę to może być fotoszop i tyle. A co do rozdziału to komedie wychodzą Ci świetnie, kocham czytać to opowiadanie :) Bardzo mi się podoba, ta akcja z czołgiem była hm... interesująca ;D Ja osobiście kocham wszelkiego rodzaju komedie, ale chętnie poczytałabym też coś o życiu miłosnym Mickey :) Także, czekam na następny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
http://i-wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/
Nadal nie mogę opanować śmiechu! Kocham twoje opowiadanie!!
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-life-is-not-story.blogspot.com/
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńMasz rację trochę głupawy, ale pozytywnie.
O co chodziło z tą apteką?
Czekam na następny <3
Chcesz znać opinię? OK.
OdpowiedzUsuńWidać ze te komedie ci wychodzą. I myślę, że tak jak ja inni czytelnicy nie będą Ci mieli za złe, że nie ma dużo scen miłosnych. Nie przeszkadza mi to, bo bez tego też dobrze się czyta Twojego bloga. Jest smieszny, pewnie dlatego. Rozdział mi się podobał. Zresztą jak każdy. No to tyle ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie. xxx
http://illtaketoanotherworld.blogspot.com/
Czy ja już mówiłam, że uwielbiam to opowiadanie? Nawet jeśli mówiłam, to z chęcią się powtórzę ;d UWIELBIAM!
OdpowiedzUsuńLubię się pośmiać, jak czytam. Takie oderwanie od rzeczywistości oraz tych poważnych opowiadań, których teraz jak na lekarstwo. No, nie to żebym narzekała, ale... nie ważne xd
Podróż z chłopakami jednym samochodem do przygoda życia normalnie. Hahaha. Pomysł na obudzenie Harry'ego totalnie mnie powalił xd
Czekam na więcej.
Pozdrawiam!
www.lay-with-me.blogspot.com
Ahahah ;D Dobre ;P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na imaginy i opowiadanie : http://imaginy-o-one-direction-a.blogspot.com/
,,Tak, więc nie pozwolę ci tknąć mojej księżniczki!''
OdpowiedzUsuńNie no, jak zawsze rozbrajasz na łopatki :D Kocham tą historię, Twoje teksty, wszystko tutaj! Masz talent, oj masz!
Pozdrawiam i czekam na nexta jak zawsze niecierpliwie :)
http://one-direction-and-ammie.blogspot.com
Hahah uwielbiam. Rozwalasz system ! Zajebiste ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie.
zapraszam do komentowania i czytania.Licze na komentarz. dzieki
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/