ODWIEDZAJCIE 1D-ONE-STEP-TO-HELL.BLOGSPOT.COM

CZYLI MÓJ KOLEJNY BLOG Z OPOWIADANIEM O 1D!

ZAPRASZAM! ♥

wtorek, 17 lipca 2012

Chapter 6

Zacisnęłam zęby. Próbowałam pogodzić się z myślą, że nikt mi nie pomoże, a typ zrobi to, co chce. Zaczął uśmiechać się jak wariat, w jego oczach było szaleństwo. I wtedy coś się zmieniło. Ktoś złapał go od tyłu za szyję i zaczął ode mnie odciągać. Mój wybawiciel zaczął bić go po twarzy, a potem gdzie popadnie. Ten nie pozostawał mu dłużny i skutecznie odpierał ataki. Starałam się odejść jak najdalej, ale tak, żeby widzieć rozwój akcji. Z tego wszystkiego dopiero teraz zobaczyłam, kto mnie uratował. Zayn. Niby mnie nie lubi, a tu takie poświęcenie... Kto by pomyślał. W końcu dał temu oblechowi taki wycisk, że tamten zwiał, utykając i przewracając się co chwilę. Czułam, że dłużej nie ustoję, ale musiałam być silna. Nie załamię się przy ludziach. Z policzka wolno sączyła się jeszcze krew, ale to nic; Zayn wyglądał jeszcze gorzej - miał zadrapania od noża, rozcięta wargę i łuk brwiowy. Nie wierzę, że zrobił to dla mnie.
 - W porządku? - zapytał. O dziwo, jego głos był miły. Kiwnęłam tylko głową, bo gdybym powiedziała choć słowo, natychmiast bym się rozpłakała. Zayn wszystko popsuł, bo przygarnął mnie do siebie, przez co nie wytrzymałam. Łzy leciały mi strumieniami, a on znosił to w ciszy i nic nie mówił. Nie mam pojęcia ile tak staliśmy. Musiałam odreagować cały stres, wszystko co zdarzyło
 się do tej pory, włącznie z oszustwem we Włoszech, wyrzuceniem z hotelu, spędzeniem kilku nocy w parku i w końcu ten dzisiejszy napad. Wtedy to, że chłopcy są sławni, zeszło na dalszy plan. I co z tego? Wreszcie dotarło do mnie, że cały czas ryczę, dlatego szybko odsunęłam się od chłopaka i wytarłam oczy rękawem. Powiedziałam cicho "dziękuję i przepraszam". Nic więcej nie mówiliśmy, tylko zgodnie wsiedliśmy na motor; ja z moimi zakupami (mimo że były trochę sponiewierane) i Zayn, który niczego nie kupił. Oczywiście nadal trzymałam się siedzenia, żeby zachować resztki godności, ale chyba niewiele już ich zostało. Ciągle byłam roztrzęsiona. Zawsze starałam się być silna, iść z podniesioną głową i przeskakiwać kłody rzucane mi pod nogi cały czas, ale teraz było tego zdecydowanie za wiele. Czułam szczypanie w rannym policzku. Typowy obraz nędzy i rozpaczy. 


Gdy znaleźliśmy się koło domu, chłopak poszedł wstawić pojazd do garażu, a ja cicho weszłam do budynku. Oczywiście drzwi nie były zamknięte (no bo po co, w końcu to tylko piątka sławnych chłopaków. Kto by chciał ich okraść z prywatnych rzeczy.?). Przemknęłam do swojego pokoju, rzuciłam torby na łóżko i udałam się do łazienki. Wyglądałam jak 7 nieszczęść. Zaczęłam doprowadzanie się do porządku od zmycia strugi krwi. Kiedy byłam już przy końcu, ktoś chicho zapukał do drzwi. To mógł być każdy z nich. Niall - bo był w stosunku do mnie strasznie opiekuńczy, Zayn - bo mógł chcieć skorzystać z lustra w łazience (albo z jakiegoś innego niewytłumaczalnego powodu), Louis - żeby poprawić mi humor, albo Liam - jako ten najbardziej odpowiedzialny, by ocenić sytuację. Znałam ich naprawdę krótko, ale byli łatwi do rozpracowania (przynajmniej częściowo).
 - Wszystko okej? - zapytał. Po chwili dopasowałam brzmienie głosu do tego ostatniego. Liam. Westchnęłam. Czyżbym spodziewała się kogoś innego? No... Nieważne. Nie chciałam, żeby ktokolwiek widział mnie w takim stanie.
 - Słuchaj... Zayn już mi większość opowiedział. Jeśli chcesz to teraz możemy odpuścić ten temat, jednak ranę trzeba przemyć czymś innym niż wodą z kranu. - był tak zdeterminowany, że nigdy by chyba nie odpuścił. Podeszłam do drzwi i odblokowałam zamek. Gdy mnie zobaczył, aż wstrzymał oddech. Jak widać, darowano mu szczegóły. Pozwoliłam zaprowadzić się do kuchni, gdzie na jednym z krzeseł siedział Zayn, a na stole leżała duża apteczka. Poza tym było cicho... Za cicho.
 - Gdzie reszta? - zapytałam Liama, który kazał mi usiąść przy stole i zabrał się do oczyszczania rany wodą utlenioną.
 - Pojechali... yy... załatwić... - zaczął się jąkać, odwracając się do mnie plecami, by opatrzyć rany Zayna. Ten tylko przewrócił oczami i przerwał.
 - Daj spokój, ona wie.
 - Powiedziałeś jej?! - przeraził się Liam. - Przecież wiesz, że Niall sam chciał...
 - Jej nowa koleżanka mnie rozpoznała. - znowu się wtrącił. Powiedział to takim tonem, jakby była to moja wina. Na tym rozmowa się urwała. Nie chciałam słuchać żadnych wyjaśnień, ani tego, jak zwalają winę na nieobecnego kolegę. Owszem, wiedziałam, że to on nie chciał mi nic mówić, dlatego czekałam aż wróci. A stało się to dosyć szybko. Ja i Zayn byliśmy już zaplastrowani i zabandażowani, ale raczej nic nie wskazywało na to, że nasze stosunki się ocieplą. Kiedy byłam już w moim pokoju, usłyszałam, że ktoś dobija się do frontowych drzwi. Przez 5 minut nic się nie działo, co mogło oznaczać tylko to, że Liam wprowadza resztę w szczegóły zaistniałej sytuacji. Później ktoś zapukał do moich drzwi.
 - Proszę. - powiedziałam i do pomieszczenia wszedł Niall ze zmieszaną miną. Już wcześniej postanowiłam, że nie będę się na nich gniewać za ukrycie tego drobnego faktu, że są bożyszczami milionów nastolatek na całym świecie. Z chęcią wysłucham jego wytłumaczenia, dlatego siedziałam z zacięta miną i wpatrywałam się w jakiś punkt na ścianie. Nie byłam aż tak dobrą aktorką, więc musiałam mieć się na baczności.
 - Bardzo jesteś zła? - zaczął. Wzruszyłam tylko ramionami, w obawie, że gdy tylko wypowiem choć słowo, natychmiast zacznę się śmiać. - To może zacznę moje wywody od pytania: Jak mogłaś o nas nie słyszeć?! - miał przy tym tak zdziwioną minę, że nie wytrzymałam i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
 - Długo zamierzałaś mnie tak torturować? - zapytał oburzonym tonem.
 - Tak długo, jak tyko by się dało. - odpowiedziałam już trochę spokojniejsza.
 - Jesteś okrutna. Ale serio o nas nie słyszałaś? Nic a nic? Przecież to niemożliwe, ktoś z twoich znajomych musi nas słuchać.
 - Niestety. Poza tym, mam niewielu znajomych, z czego większość gustuje w innej muzyce. - oznajmiłam.Może trochę przesadzałam i ktoś faktycznie wspomniał mi kiedyś o takim zespole, ale nie było to jakoś szczególnie ważne.
 - To w takim razie ty będziesz pierwszą, która zapadnie na tajemniczą chorobę o nazwie Direction Infection... - powiedział, uśmiechając się przebiegle i zaciągnął mnie do salonu. Tam wydarł się na resztę.
 - Chłopaki! Robimy pojedynczy koncert dla naszej nowej koleżanki! - po chwili całe zoo stało przede mną. Kazali mi usiąść na sofie i czekać. Pobiegli się przebrać, przytaszczyli głośniki (już współczuję sąsiadom...) i cały sprzęt. Zgasili światła i zostawili tylko jedną włączoną lampę z tyłu (nastrój grozy). Postanowiłam, że tak długo, jak będę mogła, pozostanę niewzruszona. Dawali z siebie wszystko (Zayn może trochę mniej), bylebym tylko polubiła ich muzykę. Na wolniejszych piosenkach wszyscy (poza jednym członkiem... kto zgadnie którym?) wlepiali we mnie swoje gały. Poczułam się osaczona. To tak jakby okrążyło cię stado sępów i czekało aż umrzesz. Przez to nie powiem im, co myślę o ich muzyce. A była nawet znośna. Po 2 godzinach skończyli i byli wykończeni. Klasnęłam wolno 3 razy i powiedziałam beznamiętnym tonem:
 - Interesujące. A teraz mi wybaczcie, ale idę robić obiad. - i zostawiłam ich, stojących w osłupieniu. 



Przejrzałam lodówkę i wszystkie szafki, ale nie znalazłam nic, z czego można by było zrobić porządny obiad. Wszystko co udało mi się zebrać to dwie marchewki, jedno jajko, resztka mleka i zwiędły ogórek. Nie jestem aż tak dobrym kucharzem, by zrobić z tego dani godne uwagi.
 - I jak ci idzie? - zapytał Louis, wchodząc do kuchni. 
 - Kiepsko. Weźmiesz kolegów na zakupy? - poprosiłam.
 - Dla ciebie wszystko, skarbie. - odpowiedział i zgarnął ekipę. Cóż, jak widać szybko ładują akumulatory po koncercie. Obawiam się tylko, że posłanie ich wszystkich do supermarketu było złym pomysłem. Ale może niczego nie zniszczą (aż tak bardzo), a ja w tym czasie ogarnę cały ten syf. W końcu to moja praca. Dziwne, że tak szybko mi zaufali. I polubili. Przecież teraz mam dostęp do wszystkiego; nie boją się, że wykorzystam to przeciwko nim? Sami dobrowolnie zaproponowali bym u nich została. Brak im rozrywki, czy jak?

Zaczęłam porządki od salonu. Gdy widziałam ten pokój pierwszy raz, wydawał się całkiem inny. Jeden dzień i już wyglądał, jak po przejściu stada słoni. Posprzątałam to w miarę szybko, jednak chłopaków nadal nie było. Postanowiłam więc pójść za ciosem i zrobić pranie. Przygotowałam się na to psychicznie i ruszyłam po pokojach tej bandy. Pierwszy pokój... Nie wiem, do kogo należał, ale był w miarę czysty. Miał chyba nawet łazienkę. Poszłam sprawdzić czy tam nie walają się jakieś brudne rzeczy. Otworzyłam drzwi... To, co tam zobaczyłam, wprawiło mnie w osłupienie. Nie, to nie była łazienka...
___________
No cześć ^^
Co myślicie? Wiem, to było do przewidzenia, że Zayn ją uratuje. Któż by inny.. xD Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Następny dodam maksymalnie za 2 tygodnie (tsa, przed sobotą 28.07, bo znowu wyjeżdżam ;p). Muszę Wam się jednak przyznać, że mam napisane tylko odrobinę z rozdziału 7. Na tym wyjeździe, na którym byłam (jeśli kogoś to interesuje, to była to Oaza Nowego Życia pierwszego stopnia, niedaleko Jeleniej Góry) nie napisałam nic a nic. Sama nie wiem czemu. Dobra, wiem. Brak natchnienia i czasu. Ale teraz może coś się poprawi. Poza tym jestem chora, więc pewnie będę siedzieć w domu.
Oczywiście dziękuję za tyle wejść, obserwacje i komentarze, szczęka mi opadła, jak to zobaczyłam. Dzięki! <3
I ostatnia uwaga - wszystkie zaległości na blogach nadrabiam od wczoraj, ale jest tego sporo, więc czekajcie cierpliwie na mój komentarz. ;D

Miłych wakacji! ;]

7 komentarzy:

  1. zaczął okładać go pięściami..jaki ninja kurde XD a napastnik uciekł jak pobity szczeniak xD

    wtf wgl jak oni tam gadali ze ,,ona wie!?" itd to zapomniałam o co co xDD no bo kogo to obchodzi, że oni sławni i wgl..xD

    no..kolejna rzecz to..Direction Infection..powiedziałabym coś, ale by mnie...fani zjedli xDD

    huhuh i ostatniee...ja wiem co ona tam znajdzie..;D albo ołtarzyk Biebera ale jak pokój w miarę czysty to na pewno nie Nialla , a on jest fanem, więc może to jakaś Narnia albo maka paka suszy tam kamienie..xDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak więc co ja mam powiedzieć ? Rozdział genialny.Że Zayn ją uratuje to było widome i logiczne raczej od końcówki tamtego rozdziału,więc za bardzo zaskoczona nie jestem. Ale trochę zaskakuje mnie jego zachowanie,raz jest miły i opiekuńczy ,a raz oschły i nic go nie obchodzi,hmm zastanawia mnie,że może lubi Vicky tylko nie chce tego okazywać,no wiesz taki typ człowieka po prostu. Może to był pokój Zayn'a i zobaczyła tam czego nigdy by się po nim nie spodziewała,ale nie mam pojęcia co to może być,do głowy przychodzi mi tylko to,że jest tam coś związanego z nią,ale to absurdalny pomysł xD Przez większość rozdziału uśmiechałam się jak głupi do sera,a na koniec mina myśliciela,dobrze,że nie ma nikogo w pokoju,bo mogłoby to wyglądać dziwnie ;D Oczywiście twoje teksty w tych wszystkich przemyśleniach Vick są fantastycznie fantastyczne. Mam wrażenie,że piszesz to wszystko z wielką lekkością,tak jakby to wszystko samo do ciebie przychodziło gdy tylko się trochę skupisz. Czekam na następny,i mam nadzieję,że pojawi się w miarę szybko,bo nawet nie wyobrażasz się jaka jestem ciekawa nowego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli tak ;P Spodziewałam się że napadnie ją Cody, dalej jestem tego pewna ;D Hmmm, ciekawe co to mogło być jak nie łazienka. Wydaje mi się że weszła do pokoju Zeyna a potem otworzyła drzwi i ujrzła miejsce gdzie na sznurkach za ogony wisiały małe niewinne kotki, a w słoikach były ich flaki? Albo otworzyła drzwi a tu kolekcja lalek barbie i jakis pluszaczków. Pomieszczenie całe różowe i tam pisz " zabawki Zeyna " ;P Dobra poddaje się i nie wiem co to ;// Rozdział napisałaś boski, jak każdy i bardzo czekam na nn ;P Jak chcesz to napisz rozdział 26 lipca, pamiętaj o mnie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że Zayn ją uratuje, po prostu musiał :) Te jego wahania nastrojów są delikatnie mówiąc irytujące, ale może po prostu on jej nie lubi? No, bo to, że po napadzie na nią był dla niej w miarę miły jest zrozumiane, martwił się o nią. Mam przypuszczenia, że to do jego pokoju weszła Mickey. Szczerze mówiąc na początku pomyślałam, że może znaleźć w pokoju Nialla jakiś ołtarzyk Biebera, ale myślę, że to raczej niespodzianka związana z Malikiem. Nie mam pojęcia, co to może być, może... Ugh, nie wiem. Proszę, nie męcz mnie długo i dodaj rozdział jak najszybciej!
    Pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero teraz odkryłam twój blog, a już go wielbię;) Jesteś genialna. Fajne pomysły itd. Masz długie rozdziały, co mnie bardzo cieszy, bo lubię takiee ;p
    A tak na marginesie to także piszę bloga, więc jakbyś miała ochotę to zapraszam: http://illtaketoanotherworld.blogspot.com/2012/07/rozdzia-3.html#comment-form
    Czekam na następny rodział;)
    Pozdrawiam /A

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju podoba mi się strasznie. już kocham to opowiadanie <3 oczywiście dodaję do obserwowanych ^^

    zapraszam do nas na http://loveismagiccc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sobie To opowiadanko obserwuję:)
    Extra, serio. Lekko piszesz, ogólnie nawet wygląd bloga bez zarzutu:)
    Informuj mnie o nowych notkach <3
    xxx
    http://one-direction-and-ammie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcenie swojego niezwykle cennego czasu na przeczytanie moich wypocin i zostawienie komentarza. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo uszczęśliwiają mnie nawet krótkie słowa i opinie. MASSIVE THANKS ♥