Opowiedziałam Niall'owi moją historię. Nadal byłam zażenowana po tym, jak go "pięknie" przywitałam z patelnią. Dopiero po jakimś czasie mi przeszło i się rozluźniłam. Chłopak obrócił wszystko w żart, a ja wolałam się dostosować. W końcu nic się nie stało, tylko zaatakowałam właściciela w jego własnym domu, drobiazg. Rozmawialiśmy jakieś 40 minut, a on w tym czasie zdążył pochłonąć 4 kanapki (które ja zrobiłam), 2 paczki chipsów i teraz kończył duże opakowanie żelek. Ciekawe czy zawsze tyle je. Nie zdążyłam go o oto zapytać, bo ktoś wyhamował z piskiem przed domem. Niall musiał im napisać SMS'a, że znowu jestem wśród żywych,bo wpadli do domu z prędkością światła. To znaczy, pewnie by wpadli, gdyby nie utknęli w drzwiach (tak to jest, jak się czterech pcha naraz).
- Ja przywitam się z nią pierwszy! - krzyknął któryś z nich, ale reszta zaczęła się z nim kłócić. To chore, że chcą się witać akurat ze mną, jakbym była kimś sławnym czy coś. Bo chyba chodzi o mnie, prawda? Wreszcie udało im się uspokoić na tyle, by przejść przez drzwi, ale zaraz potem zaczęli biec w moją stronę. Myślałam, że mnie staranują, ale i tak nie miałam gdzie uciekać. Niall próbował ich zatrzymać, ale został brutalnie popchnięty przez swojego kolegę z lokami. Co za kędziory, o stary. Po chwili ten z lokami i jakiś w koszulce w paski rzucili się na mnie w grupowym uścisku (raczej ścisku, bo ledwo oddychałam). Poczułam się trochę osaczona, ale nic nie zrobiłam. Traktowali mnie jak dobrą znajomą, a nie intruza z ulicy, co było dziwne, ale miłe. No, może nie wszyscy tak o mnie myśleli, bo w przejściu stał jakiś ciemny typ i patrzył na mnie z byka.
- Dajcie jej trochę przestrzeni, ona nawet was nie zna! - krzyknął kolejny nich. To chyba był ten, który otworzył nam drzwi, gdy Niall.. no cóż, uratował mi życie. Chłopak chyba ich zawsze doprowadza do porządku (o ile to możliwe). Taki szeryf. Dwójka niechętnie mnie puściła.
- Oh, milady, przepraszamy za to wylewne powitanie, al martwiliśmy się o ciebie. - odezwał się ten pasiasty. - Jestem Louis. - dodał, po czym podał mi rękę. Męskie powitanie, to mi się podoba. Po nim podszedł ten z kędziorami i powiedział, że nazywa się Harry. Gdy puszczał moją rękę (też przywitał się po męsku), mrugnął do mnie. Tik nerwowy? Więcej witaminek, chłopie. Później przedstawił się szeryf - Liam. Ostatni z nich, ten cichociemny, nie był zainteresowany prezentacją, ale dostał w ramię od Liama, więc mruknął pod nosem krótkie "Zayn" i rzucił mi kolejne niemiłe spojrzenie, czym zarobił jeszcze jedno uderzenie. Odwrócił się i wyszedł. Myślałam, że to już koniec powitań, ale niespodziewanie podszedł do mnie Niall z wyciągnięta ręką. Wyszczerzył się jak idiota.
- A ja jestem Niall. - oznajmił, jakby to była największa tajemnica świata, a gdy podałam mu rękę, przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. No dobra... To było dziwne. Reszta nie zwróciła na to uwagi, bo rozeszli się do swoich zajęć. Jakieś 5 sekund później odezwał się Harry.
- Ej, skoro ukradli ci walizkę, to znaczy, że nie masz ubrań, prawda? - przytaknęłam - To wiesz co? Zabieram cię na wielki shopping, teraz, zaraz. - i ruszył do wyjścia, ale zatrzymał go Liam.
- Nie tak szybko. Przecież ona nadal wygląda na wykończoną. - powiedział. Pocieszyłeś mnie, chłopie.
- Ale przyda jej się trochę rozrywki, nie sądzisz? - Dla niego zakupy to rozrywka? Rany.
- Hej ona to słyszy. - odezwałam się wreszcie - Poza tym, mówiłam, że nie mam kasy.
- Spokojnie, kochana, to akurat dla nas nie problem. - uśmiechnął się półgębkiem. Zaczynam się go bać. Liam wyszedł i wcisnął mi do ręki szklankę wody i jakieś tabletki. Wspominałam coś o braku zaufania? A co jeśli to jakaś tabletka gwałtu? Popatrzyłam pytająco na Nialla, jedyną osobę, której tu w miarę ufałam. W dodatku wyglądał na takiego, który nie skrzywdził by nawet biedronki. Liam prychnął pod nosem widząc moje wahanie, ale nic nie powiedział. Blondyn pokiwał głową, więc uznałam, że raczej nic mi nie grozi.
- Liaaaaam... - odezwał się z Louis kanapy - Kiedy obiad i czemu musimy tyle czekać? - zapytał. Zgłosiłam się na kucharkę. Przynajmniej tak im się odwdzięczę, poza tym uwielbiam gotować. Skierowałam się do kuchni. Uznałam, że najlepiej zrobić spaghetti, bo to mi najlepiej wychodziło. To, że lubię gotować, nie znaczy, że mam bogaty repertuar. Udało mi się nawet nie nabrudzić. Szłam zawołać chłopaków, ale po drodze natknęłam się na Zayna. Biła od niego taka nienawiść, że nie odważyłam się odezwać. Niall, który pojawił się niedługo później, popatrzył na przyjaciela zdezorientowany. Ten nic nie powiedział, tylko wrócił do swojego pokoju.
- On zawsze taki jest? - zapytałam. Nadal nie mogłam zrozumieć jego zachowania. Co ja mu zrobiłam?
- W sumie to nie... Nie przejmuj się nim, przejdzie mu. - chyba widział, że nie daje mi to spokoju. Poszedł zawołać resztę, a oni natychmiast zjawili się przy stole, mało mnie nie taranując. Znowu. Pod tym względem byli do siebie podobni. Czułam się trochę dziwnie, bo w końcu jestem obca w ich domu. Będę musiała znaleźć pracę i jak najszybciej się wyprowadzić.
- No chyba sobie żartujesz! - tak zareagował Liam, gdy po obiedzie mu o tym powiedziałam. - Możesz mieszkać u nas tak długo, jak tylko chcesz, nawet możesz być tu do końca życia. - widząc moją sceptyczną minę, zaczął dalej wyjaśniać. - Rozmawialiśmy już o tym z chłopakami i nie mają nic przeciwko.
- Nawet Zayn? - zapytałam podejrzliwie.
- No... Przyzwyczai się. - odezwał się po chwili wahania. - Z resztą, sama zobaczysz. - i zaczął drzeć się, że jest "narada wojenna". Zjawił się cały skład i chłopak zaczął przemówienie.
- Słuchajcie, Vicky - nawet podobała mi się ta wersja mojego imienia. Taka angielska. - twierdzi, że musi się wyprowadzić i znaleźć pracę. Co wy na to? - i od razu usłyszałam 3 głośne sprzeciwy ze strony chłopaków. Zaczynam ich coraz bardziej lubić. Ale to i tak dziwne. Niby czemu tak bardzo zabiegają o moje towarzystwo? Tylko Zayn siedział cicho.
- Ale i tak muszę znaleźć pracę, tak? No właśnie, a lepiej będzie jak będę miała do niej blisko, więc mieszkanie w centrum mnie satysfakcjonuje. - argumenty wymyślane na poczekaniu coś mi nie wychodzą...
- Mam pomysł! - krzyknął Harry i wszyscy popatrzyli na niego. Chyba nie często zdarzały mu się jakieś propozycje. - Możesz pracować u nas. Jeśli chcesz, oczywiście. - reszta mu przytaknęła. No chyba się przesłyszałam.
- Niby co miałabym robić? - zapytałam z powątpiewaniem.
- No... Nie wiem, sprzątać, gotować... - powiedział już mniej pewnie. Super, zostanę ich niańką! - Prooooszę. Dzięki temu będziesz miała i pracę i dom, a do tego towarzystwo pięciu fajnych chłopaków. - wyszczerzył się. No dobra, to będę miała gdzie mieszkać w zamian za sprzątanie, ale... muszę mieć trochę kasy, żeby kupić sobie chociaż... no takie rzeczy, których chłopaki na pewno mieć nie będą. Hm... może coś dorywczo? Dobra, głupia jestem? Przecież tak nie można... Popatrzyłam na ich twarze. Wszyscy (no, większość, Zayn zachował poker face'a) wpatrywali się we mnie z miną małego kotka proszącego o mleko. Jestem taka słaba.
- No dobra, ale pamiętajcie, że nie jestem waszym murzynem. Kiedy mogę zacząć?
- Kiedy chcesz, możesz od jutra, dzisiaj jeszcze musimy pokazać ci dom. - oznajmił Louis i zaczął prezentację chaty. Salon, kuchnia, kilka innych pokoi. Weszliśmy po schodach.
- Tu jest mój pokój. - zaczął, otwierając drzwi. Taak. Wszędzie na dole tak czystko, a w pokoju syf. Pozerzy, przecież to widać, że nie dbają o porządek. No, może nie wszyscy. Później był pokój Harrego, Liama, Nialla (taak, to on miał plakat Justina Biebera na szafie...), a następnie Zayna. Pokój tego ostatniego już widziałam, gdy zabłądziłam w poszukiwaniu łazienki.
- A ty będziesz spać tutaj. - powiedział Louis, wskazując na ostatnie drzwi. Czyli mam pokój obok łazienki i na przeciwko Zayna. Cudnie.
Przez następne kilka godzin opowiadali mi trochę o sobie, o tym co lubią robić, o czym marzą itd. Nie chcieli tylko powiedzieć jak się poznali i czemu mieszają razem (gdybym się dowiedziała, to pewnie musiałabym zginąć).
Wieczorem, gdy wszyscy już powinni spać, zeszłam na dół do kuchni po coś do picia. Czułam się tu nadal obco, ale to chyba normalne. Przechodząc obok pokoju Nialla, usłyszałam, że z kimś rozmawia.
- Musisz jej o tym powiedzieć. - to był chyba głos Liama. - Vicky powinna wiedzieć w co się pakuje.
- A co jeśli zmieni zdanie? Pomyśl, ona lubi nas takich jakimi jesteśmy, po co to teraz psuć? - chłopak mówił tonem polityka. Co oni ukrywają (w sensie chłopcy, nie politycy)?
- Jak chcesz, ale potem może być za późno i ty będziesz jedynym winnym. - stwierdził i chyba wstał. Szybko schowałam się do swojego pokoju. Wcale nie podsłuchiwałam, ale cóż... Czym jest to coś, co ma zniszczyć mi życie? Dlaczego on ma przede mną tajemnicę, myślałam, że można mu ufać...
________
Cześć ^^
Rozdział jest wcześniej (brawa xD) i dedykuję go Basi - BasieQ, bo mnie prosiła o to, by był wcześniej i wgl za całokształt xD
Tak właściwie to jestem w szoku, boooo... mam 8 obserwatorów! A komentarzy i wejść też jest duużo! ;O Dzięki <3 Cóż, oby tak dalej ;] Hm... Powiem tak: następny rozdział może być w przyszłym tygodniu, jeśli.. przebijecie 10 komentarzy, ok? Bo wyjeżdżam 30.06, a wracam 16.07, więc jeśli nie, to kolejny dopiero jak wrócę. Nic na to nie poradzę, nie mam dostępu do neta.
W rozdziale macie już więcej chłopaków. Jak myślicie: co dalej? Co ukrywa Niall? Piszcie! ;D (ahh i nie mam nic przeciwko długim komentarzom, kocham je czytać!).
To tyle, pozdrawiam ;>
Ohhhhh! Cudoooooooooo!
OdpowiedzUsuńKocham to jak piszesz i czekam na nn.
Zaczęło się zajebiście a skończyło tajemniczo.
Dzisiaj ja błagam cię szybsze napisanie i nie słyszę sprzeciwu, albo użyję patelni xDD
Fantastyczny. Te wstawki w nawiasach po prostu uwielbiam,wiem,że pisałam tak ostatnio,ale to prawda. Mówiąc ogólnie to przemyślenia Wiktorii są genialne. Cieszy mnie fakt,że większość chłopców polubiła Vicky,ale Zayn mnie zastanawia ;// No bo skoro cała reszta tak ją polubiła to czemu on traktuje ją wrogo? Miejmy nadzieję,że się przekonamy .Przepychana przez drzwi mnie rozśmieszyła, jakby nie mogli wejść po ludzku . I to "Ja przywitam się z nią pierwszy!" - kłótnia genialna. Biedna Wiktoria przygnieciona przez dwóch facetów. Muszę ci to powiedzieć masz genialne poczucie humoru i to właśnie widać w tym opowiadaniu. Tajemniczo się skończyło,ale raczej wiem o co chodzi. I co mam czekać na następny do połowy lipca? Nie ma mowy! Dołączę się do ZuzixMuzixx i napadniemy cię z patelnią,więc uważaj ;D
OdpowiedzUsuńhttp://i-am-not-perfect-but-who-is.blogspot.com/
łuhuh ja wiem co ukrywa Niall ;D on jest primabaleriną i tańczy irlandzkie tańce na ulicy i boi się, że jak Miki sie dowie to go uderzy salcesonem ;d w sumie to by fajnie wyglądało....xDD
OdpowiedzUsuńRobi się bajkowo:) Ale bardzo mnie cieszy, że chłopcy zaproponowali jej pracę,a nie przygarnęli tak po prostu. To bardziej realne:) Fajnie wprowadziłaś suspens na końcu (że niby nie wiemy o co chodzi,haha:)Mam nadzieję, że ilość komentarzy pod tym postem będzie cię satysfakcjonować i szybko dodasz next;)
OdpowiedzUsuńJa chcę następny! kocham ;**
OdpowiedzUsuńJestem zielony w blogach, więc nie wiem, czy odpowiadać ci pod moim postem, czy tutaj...W każdym razie: możesz się rozpisywać i nie, nie wyjdziesz na debila:-)Cieszę się, ze ci się podoba "na serio":) I nie wiem, czy pomysł na opowiadanie jest "zaczepisty" czy nawet oryginalny, ale może będzie to coś innego...dziwnego. W każdym razie miło że wpadłaś. Ja jeszcze nawet nie miałem czasu się rozejrzeć. Możesz masz coś fajnego do poczytania polecić?
OdpowiedzUsuńDzięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęękuję! ;*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, nieco krótki, ale ... Ważne, że jest. No powiedzą jej, że oni to ten boysband One direction, co głosami i wyglądem gwałcą nastolatki. Haha. 10komenatarzy? To zaczynam spam! xx
I like it! ;D Czekam na piąteczkę! xx
OdpowiedzUsuńChcę już nowy rozdział no! ;D xx
OdpowiedzUsuńZajebiste ;o. Na pewno będę czytać :D *.*. Hmm, myślę, że Niall ukrywa przed nią że są sławni itd xd. Ogólnie podoba mi się pomysł na to opowiadanie. Większość jest dość banalna i w sumie trochę nudna.. Ale widzę, że tu będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńI<3It
OdpowiedzUsuńCzekam na następny;]]