Podprowadził mnie pod drzwi i nacisnął dzwonek. Niewiele mogłam zobaczyć, ponieważ było ciemno jak w... nocy. Usłyszałam czyjeś marudzenie za drzwiami.
- Rany, Niall, ostatni raz wpuszczam cię do domu po twoich nocnych wypadach do restauracji. Następnym razem będziesz spał na wycieraczce. - zamek szczęknął i po chwili oślepiło mnie światło z wnętrza.
- Jezus Maria, co się stało?! - zapytał chłopak w drzwiach. Niall powiedział mu coś cicho, po czym wprowadzili mnie do środka. Teraz to już całkowicie czuję się jak kaleka. To poniżające, nie mogłam po prostu umrzeć?
- Co jej się stało? - ponowił pytanie chłopak, który nam otworzył, kierując mnie przy tym po schodach na górę.
- Liam, nie teraz. Powiedziała mi tylko tyle, że ukradli jej wszystko i że od 3 dni mieszkała w parku bez jedzenia. - Niall pokręcił głową. Czułam się zażenowana obecną sytuacją, ale z braku innych możliwości musiałam zaakceptować to co miałam. Liam zostawił nas przy drzwiach do jakiegoś pokoju.
- Rozgość się. Przez jakiś czas będziesz mieszkać w moim pokoju, a teraz kładź się do łóżka. - chłopak wpuścił mnie do środka. Nie przyglądałam się wystrojowi wnętrza, będzie na to jeszcze czas. Teraz usiłowałam walczyć ze snem. Niall gdzieś poszedł, a ja skorzystałam z rady i położyłam się, uprzednio ściągając mokre od deszczu spodnie (TYLKO spodnie. Poza tym, mokry dżins jest ciężki, niewygodny i... mokry). Na granicy świadomości zarejestrowałam, że ktoś wszedł do pomieszczenia i przykrył mnie kocem. Super, ciekawe jak im się teraz odwdzięczę.
*
Nie mam pojęcia ile spałam, ale czułam się o niebo lepiej. Nie otwierałam oczu, bo czułam, że nie jestem sama, a lepiej na początku zorientować się co mnie czeka. Nie pamiętałam za bardzo tego co działo się wcześniej.- Niall, musimy jechać. - usłyszałam obcy głos, dochodzący z lewej strony. - Nie możesz ciągle tu siedzieć, przecież Liam mówił, że gorączka jej spadła i nie ma obaw.
- Nie wiem, nie chcę jej zostawić samej. A jeśli się obudzi i nie będzie wiedziała, gdzie jest? Poza tym, ona śpi już 20 godzin, może trzeba zadzwonić po lekarza? - jego głos dochodził z dość bliskiej odległości. Chyba nie gapił się na mnie przez cały czas? Niech mnie ktoś zastrzeli...
- To napisz jej jakąś kartkę i chodź. Inaczej stracimy szansę. - powiedział tamten ktoś i poszedł. Niall chyba skorzystał z propozycji kolegi (ilu ich tu jest?!) i zaczął coś pisać. Po jakimś czasie opuścił pomieszczenie. Leżałam nieruchomo jeszcze chwilę, a gdy usłyszałam dźwięk odpalanego silnika, otworzyłam oczy. Momentalnie tego pożałowałam, bo słońce było wyjątkowo jasne. Pokój był niebiesko-biały, a meble jasne. Czyżby na szafie wisiał plakat Justina Biebera? Robi się coraz ciekawiej. Sięgnęłam po zgiętą kartkę, leżącą na szafce nocnej.
"Droga Mickey - no kurde, musi nazywać mnie imieniem myszy, chodzącej w samych bokserkach na szelkach? Lecimy dalej. - Nie wiem, czy pamiętasz cokolwiek z tamtej nocy, - jak to brzmi... - ale to nieistotne. Żebyś nie przeżyła zawału, gdy wrócimy, to od razu uprzedzam, że jest nas tu 5 chłopaków. Musiałem z nimi jechać, ale za maksymalnie godzinę powinienem wrócić, choćby kazali mi się czołgać. Łazienka jest na prawo od mojego pokoju, czyste ręczniki w jednej z szafek, kuchnię szybko znajdziesz. Czuj się jak u siebie w domu. Liczę, że jak wrócę, opowiesz mi swoją historię. Więcej nie mogę napisać, bo zaraz wyciągną mnie stąd siłą. Niall xx" Podsumowując: trafiłam do jakiegoś męskiego akademika z 5-cioma chłopakami, o których nic nie wiem; nikt nie wie, gdzie jestem, a w dodatku cudem przeżyłam. Pięknie. Swoją drogą, to musiałam być ostro niepoczytalna, żeby zgodzić się bez wahania na propozycję obcego faceta, który potem zaciągnął mnie do siebie do domu.
Skierowałam się do łazienki. Przy okazji weszłam do czyjegoś pokoju, zapominając, że miałam iść w prawo. O mało nie krzyknęłam, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Włosy poskręcane w dzikie fale, resztki tuszu do rzęs na policzkach, sińce pod oczami. Powinnam trafić do cyrku. Wzięłam prysznic, a później pozostała kwestia tego, w co mam się ubrać. Przemknęłam szybko do pokoju, a ponieważ znowu zabłądziłam, musiałam biec korytarzem jeszcze raz, cały czas w strachu, że ktoś wróci. Weszłam do poprawnego pomieszczenia. Moje spodnie leżały na krześle złożone i wyprasowane. Ja chyba śnię, ktoś je wyprał! Jeden problem z głowy. Za to moja koszulka nie nadawała się do niczego. Postanowiłam zaryzykować i przeszukać szafę chłopaka. Wzięłam zieloną koszulkę z napisem "Free hugs", może nie będzie zły. Gdy się obrałam, odezwał się mój żołądek. Cóż... Skoro dostałam pozwolenie, to czemu nie skorzystać? Zeszłam na dół po schodach. Przeszłam przez salon (omal nie zabijając się na widok ogromnego telewizora), przeszłam przez jakąś klitkę, która chyba służyła za schowek na buty (albo trupy. Nigdy nic nie wiadomo), aż wreszcie trafiłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki z przypadkowymi produktami (omijając krewetki, bo jakoś nie ufam czemuś, co mieszkało w oceanie). Wzięłam jedzenie i wróciłam do salonu. Otworzyłam okno, żeby trochę przewietrzyć pomieszczenie i włączyłam TV. Leciał jakiś głupawy talk-show, a ja zastanawiałam się, co zrobię, gdy przybędą właściciele domu. Jestem strasznie nieśmiała w stosunku do obcych, a okoliczności poznania jakoś mi nie pomagają.
Ktoś cicho zapukał do drzwi, a ja omal nie zakrztusiłam się kanapką. Po chwili dźwięk ustał, ale przy oknie usłyszałam czyjś urywany oddech. Włamują się? Co teraz? Wolałabym schować się pod łóżko, ale przecież nie mogę. Pobiegałam do kuchni i pierwszym, co wpadło mi w ręce, była patelnia. Może chociaż ogłuszę złodzieja. Ukryłam się tak, bym mogła widzieć intruza, ale on mnie nie. Chyba był początkujący, bo ledwo dawał radę wspiąć się po ścianie. Po co ja otwierałam to okno? Wreszcie wgramolił się na parapet i mogłam mu się przyjrzeć. Był tego samego wzrostu co ja, miał kaptur i ciemne okulary, ale nie był ubrany na czarno. Pewnie dla zmyłki. Musiał być niewiele starszy ode mnie, ale.. to nadal złodziej. Tak mi się wydaje. Podeszłam do niego najciszej, jak się dało. Stał tyłem, więc miałam szansę. Uniosłam patelnię nad głowę, a wtedy on... odwrócił się. Gdy mnie zobaczył, z patelnią gotową do ciosu, zaczął przeraźliwie piszczeć (co z niego za facet?), czym mnie tak wystraszył, że też zaczęłam drzeć ryja. Po paru sekundach przestaliśmy, a ja cofnęłam się o kilka kroków. Obserwowaliśmy się przez chwilę, po czym on zaczął się śmiać. Tak, rechotał jak dzika świnia, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież w każdej sekundzie mogę go spacyfikować patelnią! On jednak nic sobie z tego nie robił i tarzał się po dywanie, ciągle się śmiejąc. No i z czego rżysz?! Może i wyglądam jak córka Frankensteina, ale to nie jest powód do śmiechu. Wreszcie chyba się zorientował, że nie wiem, o co chodzi, bo wstał, otrzepał się, podniósł ręce w poddańczym geście, po czym ściągnął okulary i kaptur...
- Hej, spokojnie, to ja, Niall. - powiedział, a ja z wrażenia upuściłam prowizoryczną broń. Jestem żałosna. - Przepraszam, że cię wystraszyłem, ale zapomniałem kluczy, a myślałem, że jeszcze śpisz... - przerwał, bo zaczęłam uderzać głową o ścianę. Fajnie się zaczyna. Niech mnie ktoś utopi. Wzięłam głęboki wdech.
- Jeny, tak mi głupio. Przepraszam za tamto i... cóż, dziękuję za wszystko. - powiedziałam, a po chwili znów mogliśmy się śmiać.
__________
Witaaajcie!
Rozdział jest szybciej (tsa, byłby szybciej, ale ciężko mi znaleźć czas na tygodniu. Dobra, jestem za leniwa, ojj tam xD). Taaak, dedykuję go ForbiddenRose, bo uwielbiam jej komentarze (i to własnie dlatego rozdział jest szybciej xd i jasne, że chcę, żebyś poleciła mojego bloga, skoro chcesz, ja nie mam nic przeciwko) ^^
Wohooo, dzięki za komentarze, reakcje, obserwatorów i wejścia. Nie wiecie jak mnie to cieszy!
Dobra, nie przedłużam, pamiętajcie - kibicować dzisiaj Polsce! Niech koko koko euro spoko będzie z Wami! xxx
Wow... dedykacja dla mnie? Dziękuję! I dziękuję też za to, że rozdział jest szybciej. Obiecuję, że jak tylko dodam nowy u mnie, polecę Twojego bloga. A co do rozdziału... Genialny! Połknęłam całość w 5 minut! Mogłabym tak czytać i czytać... No i ta akcja z patelnią ;) Płaczę ze śmiechu. Jestem ciekawa, jakie wrażenie na Wiki wywrą chłopcy. I co będzie dalej? Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie wiem czemu tak bardzo spodobał mi się Twój blog. Ciągle myślę, co będzie dalej i umieram z ciekawości przed każdym kolejnym rozdziałem. Może to dlatego, że tak świetnie piszesz? Albo dzięki świetnej fabule? Lub wszystko na raz? Nie mam pojęcia, ale wiedz, że Twoje opowiadanie ma to coś :)
Pozdrawiam x
Męski akademik mnie osobiście rozwalił. =D Rozdział świetny,a akcja z Niallem-włamywaczem mistrzowska! Czekam na kolejny! xx // kibicowałam Polsce!
OdpowiedzUsuńCZytając tego bloga, juz z śmiechu ie mogłam ;D Matka wpadała do pokoju sprawdzać czy ja tutaj czegoś nie zabijam czy jak xD No nic, rozdział napisałaś boski, cała ty ;* Bardzo mi sie podoba ten blog mimo że brak tu Cody'ego :( No nic, piszesz świetnie, z każdej chcwili na chwilę coraz lepiej ;* Kocham twoje wszystkie blogi i bardzo szybko czekam na kolejne rozdziały ;*
OdpowiedzUsuńah uwielbiam te ,,smieszniejsze" wstawki..xD no, a patelnia to jest bardzo dobra broń, on niech się nie śmieje, jak się ma mocne uderzenie to można nieźle kogoś załatwić tym kawałkiem metalu, na którym zawsze coś przypalam..xD
OdpowiedzUsuńAlu, ja spaliłam popcorn,co za różnica?x Btw,Ivy (xD)wiesz że odcinek fajny (: wymieniać dalej? (:
OdpowiedzUsuńxx
mwahhaha nie podpiszę się xD xx3
Czasami tak sobie przeglądam komentarze na innych blogach i czasami wchodzę na blogi komentujących. Właśnie tym sposobem trafiłam do ciebie i jestem z tego powodu bardzo,ale to bardzo radosna. Może napisze coś o poprzednich,żeby nie było,że nie czytałam ;P Wiktoria wymyśliła sobie niezły plan,ale ten dupek Antonio,no bo to dupek, ją oszukał i została z niczym,jeszcze ukradli jej walizkę,to się nazywa pech. Nie wiem czy wytrzymałabym siedząc tyle czasu bez jedzenia,wody w zimnie. Na całe szczęście pojawił się bohater, Niall,który nie patrzy obojętnie na los pechowców, że tak to nazwę ;D Słodkie było to jak się o nią martwił choć nawet jej nie znał. Przezwisko też jej niezłe wymyślił, Mickey,podoba mi się ;D Patelnia,dobra na wszystko nawet włamywacza,nie no rozwaliłaś mnie tą sceną ;D Walenie głową w ścianę też mnie rozwaliło. Wiktoria jest jakby to powiedzieć ... wyjątkowa. Trochę nienormalna,ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;D Sposób postrzegania świata przez bohaterkę jest genialny. Uwielbiam te wstawki w nawiasach. Np. :przeszłam przez jakąś klitkę, która chyba służyła za schowek na buty (albo trupy. Nigdy nic nie wiadomo" albo "zaczął przeraźliwie piszczeć (co z niego za facet?), czym mnie tak wystraszył, że też zaczęłam drzeć ryja" te sceny rozwalają system i sprawiają,że cały czas się śmieje. Mimo,że sytuacja jest beznadziejna Mickey pokazuje ją z przekonaniem "zawsze może być gorzej" i to mi się niej podoba. Podsumowując całe opowiadanie jest fantastyczne,i bardzo,ale to bardzo podoba mi się ta historia (nie wspomnę ,że sam pomysł też jest genialny). Masz talent i to się widzi,po prostu i bez ogródek. Dodaje do obserwatorów i mam nadzieję,że lubisz długie komentarze,bo będę cię nimi nawiedzać ;D Czekam na następny,nawet nie wyobrażasz sobie z jaką niecierpliwością ;D
OdpowiedzUsuńJak mogłabym nie kibicować Polsce? POLSKA GOLA ;DD
Zapraszam też do mnie ,będzie mi miło jak przeczytasz i może ci się spodoba na tyle aby zostawić komentarz;D
http://i-am-not-perfect-but-who-is.blogspot.com/
Jak to jest możliwe, że tyle razy pisałaś w swoich komentarzach o tym blogu, a ja ani razu na nim nie byłam nooo! ;< Jestem straszna i przepraszam cię za to, gdyż autentycznie ZAKOCHAŁAM SIĘ TYM OPOWIADANIU. Strasznie ciekawie się zaczyna i kurczeee.... NIALL *____________* to mówi samo za siebie no,. Więc, od razu mówię, że to jest cudaśne.Kochane. Zabawne. I przyjdę do ciebie z siekierą, jeśli nie wstawisz szybko nowego rozdziału, bo jestem cholernie ciekawa, co się stanie, błagam, nie daj żyć mi w tej strasznej niepewności! ;< Będę tu wpadać częściej, obiecuję! I dziękuję ci za to, że tak wytrwale komentujesz moje blogi, praktycznie pod każdym postem widzę twojego awatara i tak strasznie cieszę się, że jesteś jedną z moich stałych czytelniczek <3
OdpowiedzUsuń[only-one-direction.blogspot.com]
[playthesameoldgames.blogspot.com]
KOCHAM ICH, SĄ TACY CAŁUŚNI <3333333333 ;****
OdpowiedzUsuńP.S Świetny blog ;)