Skończyłam jeść, a ich nadal nie było. Nie pojawili się, nawet kiedy Niall skończył jeść. Dochodziła już 9:30, więc jeśli nie chcą się spóźnić, to powinni już dawno tu być. Niall postanowił dotrzymać obietnicy i poszedł obudzić kolegów. Tym razem ja się do tego nie brałam, bo znowu bym kogoś wkurzyła i mogłoby się to gorzej skończyć niż ostatnio (Harry mnie gonił i nie wiem, co by mi zrobił, gdyby nie Niall). Dlatego też czekałam cierpliwie na dole. Z góry słychać było już krzyki i groźby. Po chwili blondyn zbiegł na dół, a za nim pozostała czwórka. Byli cali mokrzy. Aleś się wysilił, Horan, Ja wymyśliłam czołg, a on wziął zwykłe wiadro z wodą? Kto tu jest mało kreatywny? Wkurzeni chłopcy zaczęli jeść śniadanie. Oczywiście robili to wszystko w podwojonym tempie, jednak na nic to się nie zdało, gdyż z domu wyjechali grubo po 10. Było do przewidzenia, że się spóźnią.
Z braku innego zajęcia zaczęłam sprzątać, jednak przed śmiercią na monotonię wybawiła mnie Maddie. Zadzwoniła do mnie i oświadczyła, że będzie za 5 min.
Nie robiłyśmy nic konkretnego, rozmawiałyśmy, wygłupiałyśmy się, oglądałyśmy telewizję... "Mimochodem" zapytałam ją, co się stało, kiedy Zayn ją odprowadził, bo przecież nie wrócił wtedy z wyszczerzem bez powodu. Jednak moja koleżanka powiedziała, że nie ma pojęcia, czemu był w takim nastroju, bo przecież nic się nie wydarzyło (ale widziałam po jej minie, że schlebiło jej to, że Malik był wesoły po tym spacerku). Zrobiłyśmy jeszcze razem obiad, po czym Maddison musiała iść (z ogromnym żalem - myślałam, że się rozpłacze), bo znalazła sobie dorywczą pracę, jako opiekunka do dzieci i zaczynała dyżur po południu. Cóż, podziwiam, ja bym te dzieci pewnie po 30 minutach spaliła na stosie.
Kiedy chłopcy wrócili, na dworze robiło się już ciemno. Byli zmęczeni i cisi, miałam wątpliwości, czy to na pewno oni. Jednak kiedy rzucili się na jedzenie (dobra, kiedy Niall rzucił się na jedzenie), moje obawy zostały rozwiane.
- Ciężki dzień? - zapytałam, kiedy wszyscy byli już przy stole.
- Bywało gorzej. - odpowiedział mi Zayn, a potem jeden przez drugiego zaczęli mi opowiadać o tym, co dzisiaj musieli zrobić i co zniszczyli (lampę, szybę, plastikowy mikrofon i dwa krzesła. Nie wnikam, co się tam działo). Następnie zapowiedzieli, że idą spać, bo chcą mieć siły na jutrzejszy dzień.
- A co jest jutro? - oczywiście moja niezawodna pamięć zawsze jest w gotowości (żeby zapominać lub w ogóle nie przyswajać informacji).
- No jak to co? Pokazujemy ci Londyn! - krzyknął Harry. No tak. Jakże mogłam przeoczyć takie wydarzenie.
Rano standardowo wstałam pierwsza, więc mogłam w spokoju przygotować się psychicznie na dzisiejszy wypad (coś mi mówi, że nie będzie to zwykłe, nudne zwiedzanie). Chłopcy oczywiście mieli lekkie opóźnienie (nie żebyśmy umawiali się na konkretną godzinę, po prostu oni zawsze się spóźniają). Żeby nie rzucać się w oczy, kazali założyć mi czarne okulary (bo to ja jestem gwiazdą z milionem fanek) i bluzę z kapturem. Oni sami chcieli się ubrać na czarno i być jak ninja (wcale by nie zwracali na siebie uwagi), ale wyperswadowałam im ten pomysł. I tak pewnie ktoś ich rozpozna, w końcu chłopcy są dość... charakterystyczni. Wyszliśmy na naszą wycieczkę stosunkowo późno (mieliśmy zacząć rano, a dochodziła 14.). Pojechaliśmy metrem do centrum. Dla mnie to w sumie nic nowego, w Polsce ciągle jeździłam autobusami, ale chłopcy chyba przeżyli traumę. Panował okropny ścisk (atrakcja nr 1- poczuj się jak sardynka w puszce), ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale to pewnie dlatego, że Louis założył na twarz maskę imitującą koński ryj, a Harry ciągle powtarzał, że wszyscy zginiemy i prawie płakał przytulając się do Liama (amator). Postanowiłam udawać, że ich nie znam (prawo dżungli nadal obowiązuje), ale ludzie chyba nie dali się na to nabrać (przez Nialla, który na każdej stacji pytał "Mickey, wysiadamy już?", a kiedy zaprzeczałam, robił oburzoną minę i wyzywał co popadło - najczęściej drzwi i sam pociąg). Jedynie Zayn zachował honor, ponieważ siedział cicho i zawzięcie z kimś sms-ował. Za każdym razem, kiedy jego telefon wydawał dźwięk wiadomości (ćwierkanie ptaków - bardzo męskie), uśmiechał się głupkowato. Wreszcie byliśmy na miejscu, chociaż gdyby nie ja, to chłopcy pojechaliby dalej. Czekając wcześniej na metro, przestudiowałam plan przystanków, bo oni może i mieszkali w Londynie, ale wszędzie jeździli samochodem. Dobrze, że chociaż wiedzieli, że w mieście funkcjonuje metro. Wyszliśmy na powierzchnię i mogliśmy zaczynać. Tak więc moja mała wielka przygoda właśnie się rozpoczęła...
___________
Dobry :D
WOW. Jak chcecie, to potraficie komentować. No coś takiego. Czyli rozumiem, że żeby zdobyć +15 komentarzy muszę kogoś zabić? Spoko, uwielbiam to robić. Co wy na to, żeby w następnym odcinku Harry na serio wpadł pod pociąg? (Żartowałam, zabiję go, jak nie będzie 15 komentów. Podejmujecie wyzwanie? xD)
Ale dzięki za komenty i nowych obserwatorów! :)
Trololol, odcinek byłby wcześniej, gdyby ten pomiot patologii mi nie przeszkadzał. Podziękować dreamsx33 xD
A ja Wam się pochwalę ;D W czerwcu na 99% cisnę na szkolną wycieczkę... do Londynu! Mam zamiar porwać Horana, a dreamsx33 mi pomoże :D Mwahah! Rozwalimy to miasto xD
Wgl to czuję się zaszczycona, że czytają to osoby, które nie są fanami. Kurde, na serio aż tak Wam się to podoba? <3
Dobra, to teraz trochę komercji.
Wbijać tu => historia-malej.pinger.pl, blog Zuzy ♥
I tu, jeśli mało Wam komedii. Serio. => i-hope-it-gives-you-hell.blogspot.com
Aha, zapraszam na mojego Twittera, szerzę patologię, ale co tam. Ja jestem otwarta, szukam przyjaciół, więc każdemu odpisuję ^^ Więc follow me, poziomki! => @_TheSimpsonizer
Adijos.
next: 1-2.12.12
Nie robiłyśmy nic konkretnego, rozmawiałyśmy, wygłupiałyśmy się, oglądałyśmy telewizję... "Mimochodem" zapytałam ją, co się stało, kiedy Zayn ją odprowadził, bo przecież nie wrócił wtedy z wyszczerzem bez powodu. Jednak moja koleżanka powiedziała, że nie ma pojęcia, czemu był w takim nastroju, bo przecież nic się nie wydarzyło (ale widziałam po jej minie, że schlebiło jej to, że Malik był wesoły po tym spacerku). Zrobiłyśmy jeszcze razem obiad, po czym Maddison musiała iść (z ogromnym żalem - myślałam, że się rozpłacze), bo znalazła sobie dorywczą pracę, jako opiekunka do dzieci i zaczynała dyżur po południu. Cóż, podziwiam, ja bym te dzieci pewnie po 30 minutach spaliła na stosie.
Kiedy chłopcy wrócili, na dworze robiło się już ciemno. Byli zmęczeni i cisi, miałam wątpliwości, czy to na pewno oni. Jednak kiedy rzucili się na jedzenie (dobra, kiedy Niall rzucił się na jedzenie), moje obawy zostały rozwiane.
- Ciężki dzień? - zapytałam, kiedy wszyscy byli już przy stole.
- Bywało gorzej. - odpowiedział mi Zayn, a potem jeden przez drugiego zaczęli mi opowiadać o tym, co dzisiaj musieli zrobić i co zniszczyli (lampę, szybę, plastikowy mikrofon i dwa krzesła. Nie wnikam, co się tam działo). Następnie zapowiedzieli, że idą spać, bo chcą mieć siły na jutrzejszy dzień.
- A co jest jutro? - oczywiście moja niezawodna pamięć zawsze jest w gotowości (żeby zapominać lub w ogóle nie przyswajać informacji).
- No jak to co? Pokazujemy ci Londyn! - krzyknął Harry. No tak. Jakże mogłam przeoczyć takie wydarzenie.
Rano standardowo wstałam pierwsza, więc mogłam w spokoju przygotować się psychicznie na dzisiejszy wypad (coś mi mówi, że nie będzie to zwykłe, nudne zwiedzanie). Chłopcy oczywiście mieli lekkie opóźnienie (nie żebyśmy umawiali się na konkretną godzinę, po prostu oni zawsze się spóźniają). Żeby nie rzucać się w oczy, kazali założyć mi czarne okulary (bo to ja jestem gwiazdą z milionem fanek) i bluzę z kapturem. Oni sami chcieli się ubrać na czarno i być jak ninja (wcale by nie zwracali na siebie uwagi), ale wyperswadowałam im ten pomysł. I tak pewnie ktoś ich rozpozna, w końcu chłopcy są dość... charakterystyczni. Wyszliśmy na naszą wycieczkę stosunkowo późno (mieliśmy zacząć rano, a dochodziła 14.). Pojechaliśmy metrem do centrum. Dla mnie to w sumie nic nowego, w Polsce ciągle jeździłam autobusami, ale chłopcy chyba przeżyli traumę. Panował okropny ścisk (atrakcja nr 1- poczuj się jak sardynka w puszce), ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale to pewnie dlatego, że Louis założył na twarz maskę imitującą koński ryj, a Harry ciągle powtarzał, że wszyscy zginiemy i prawie płakał przytulając się do Liama (amator). Postanowiłam udawać, że ich nie znam (prawo dżungli nadal obowiązuje), ale ludzie chyba nie dali się na to nabrać (przez Nialla, który na każdej stacji pytał "Mickey, wysiadamy już?", a kiedy zaprzeczałam, robił oburzoną minę i wyzywał co popadło - najczęściej drzwi i sam pociąg). Jedynie Zayn zachował honor, ponieważ siedział cicho i zawzięcie z kimś sms-ował. Za każdym razem, kiedy jego telefon wydawał dźwięk wiadomości (ćwierkanie ptaków - bardzo męskie), uśmiechał się głupkowato. Wreszcie byliśmy na miejscu, chociaż gdyby nie ja, to chłopcy pojechaliby dalej. Czekając wcześniej na metro, przestudiowałam plan przystanków, bo oni może i mieszkali w Londynie, ale wszędzie jeździli samochodem. Dobrze, że chociaż wiedzieli, że w mieście funkcjonuje metro. Wyszliśmy na powierzchnię i mogliśmy zaczynać. Tak więc moja mała wielka przygoda właśnie się rozpoczęła...
___________
Dobry :D
WOW. Jak chcecie, to potraficie komentować. No coś takiego. Czyli rozumiem, że żeby zdobyć +15 komentarzy muszę kogoś zabić? Spoko, uwielbiam to robić. Co wy na to, żeby w następnym odcinku Harry na serio wpadł pod pociąg? (Żartowałam, zabiję go, jak nie będzie 15 komentów. Podejmujecie wyzwanie? xD)
Ale dzięki za komenty i nowych obserwatorów! :)
Trololol, odcinek byłby wcześniej, gdyby ten pomiot patologii mi nie przeszkadzał. Podziękować dreamsx33 xD
A ja Wam się pochwalę ;D W czerwcu na 99% cisnę na szkolną wycieczkę... do Londynu! Mam zamiar porwać Horana, a dreamsx33 mi pomoże :D Mwahah! Rozwalimy to miasto xD
Wgl to czuję się zaszczycona, że czytają to osoby, które nie są fanami. Kurde, na serio aż tak Wam się to podoba? <3
Dobra, to teraz trochę komercji.
Wbijać tu => historia-malej.pinger.pl, blog Zuzy ♥
I tu, jeśli mało Wam komedii. Serio. => i-hope-it-gives-you-hell.blogspot.com
Aha, zapraszam na mojego Twittera, szerzę patologię, ale co tam. Ja jestem otwarta, szukam przyjaciół, więc każdemu odpisuję ^^ Więc follow me, poziomki! => @_TheSimpsonizer
Adijos.
next: 1-2.12.12